run-log.com

piątek, 28 stycznia 2011

Urzędy, ach, urzędy...

Niewiele jest zajęć przyjemniejszych niż wizyta w urzędzie. Zwłaszcza gdy trzeba coś załatwić. Chodzenie z jednego pokoju do drugiego, przemierzanie niezliczonej ilości schodów, niecierpliwe odliczanie sekund do swojego numerka (z uwzględnieniem czasu, w którym urzędnicy zajmowali się Panią, która zasłabła - nie ma się co dziwić, wizyta w urzędzie bywa bardzo wyczerpującym zajęciem...). A to wszystko tylko i wyłącznie po to, by ostatecznie co prawda sprawę częściowo załatwić, lecz w celu jej sfinalizowania być skierowanym do niewłaściwego miejsca... I to dwa razy!

0 Zainteresowanych: