run-log.com

środa, 30 czerwca 2010

Fotka.pl

Posiadanie konta na Fotce to jedna z tych rzeczy, o których chce się na starość zapomnieć. Mi o tym błędzie młodości przypomniała wiadomość, którą przed chwilą otrzymałem:


'Czesc, nie oczekiwalam, ale bardzo bardzo mi sie spodobales i naprawde chce zapoznac sie z tak milym chlopakiem ;) ale w fotce nie udaje sie mi dodac zdjecia i strony bardzo niechetnie otwieraja sie, ale mozesz ujrzec jak wygladam tu:http://www.mates.pl/spotkajmnie/dagmara jezeli spodobam Ci sie kliknij TAK i napisz mi.

Czekam! ;)'

Nie spodziewałem się, że tak nisko może upaść człowiek byleby ktoś odwiedził jego stronę. Pieniądze potrafię jeszcze zrozumieć, ale żeby pisać MI takie rzeczy - litości... Szanujmy się!

wtorek, 29 czerwca 2010

Californication i seks w biegu

'Kolejny upalny dzień w piekle' - jakby to powiedział Hank Humorzasty.

Podobno podczas seksu zużywa się tyle energii co przy wejściu na trzecie piętro. Jestem ciekaw ile stosunków uprawiam podczas biegania.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Angielski

Byłem dziś na (nieudanym zresztą) podejściu pod egzamin z angielskiego. Prowadzący tak pogłębił nas psychicznie, że z 6 osób chętnych, w sumie pisałem tylko ja. Powiedział, że Świat nie został stworzony po to, byśmy żyli w stanie ciągłego orgazmu. Z tym akurat ma rację. A szkoda...

Męczarnia

Brak weny wynika chyba z nadzwyczaj rozciągłej sesji, przedłużanej w dodatku z pewnych masochistycznych pobudek na własne życzenie. Monotonia naukowa przerywana jest na szczęście min. rozwijającymi grami. Doświadczenie w nich zdobyte z pewnością może przydać się w życiu...

sobota, 26 czerwca 2010

Hałaśliwie

Gdy przyjechałem dziś do Wrześni, powitali mnie policjanci na skrzyżowaniach oraz dodatkowo uczucie oczekiwania i napięcia. Ludzie wypatrywali czegoś w oddali. Papież, premier, marszałek, minister, lub chociaż prezydent USA - układałem w głowie listę osób, których (być może) oczekiwano. Zaintrygowany spytałem kogoś, kogo tak wszyscy ludzie wypatrują. Okazało się, że jest dziś we Wrześni zjazd motocyklowy. Zawiedziony poszedłem w kierunku domu, lecz okazało się, że motocykliście nie dali o sobie zapomnieć i przejeżdżali w liczbie ok. 300 osób w odległości 20 metrów od mojego bloku. Nie dało się ich nie słyszeć...

piątek, 25 czerwca 2010

Maturzystka

Swego czasu reklama AXE sugerowała, że maturzystki ściągają wszystko. Czułem się dziś jak taka maturzystka, która pomyliła sale i trafiła nie na ten egzamin... Gdy ujrzałem - na dwie godziny przed 'godziną zero' - swoje pomoce naukowe (choć raczej odpowiedniejsze byłoby stwierdzenie 'ostatnie deski ratunku'), okazało się, że literki są tak małe, że zacząłem zastanawiać się gdzie po drodze można kupić mikroskop elektronowy. Niestety nie znalazłem - zaćma i skrzywienie kręgosłupa murowane. O tym czy było warto, informował będę na bieżąco.

środa, 23 czerwca 2010

Dzień Ojca

Chwilę po północy dzwoniłem do domu z życzeniami z okazji Dnia Ojca. Tata na to: 'ale przecież już składaliście mi życzenia z okazji Dnia Ojca...'. Odpowiedziałem, że gdy ma się takiego Ojca, to Dzień Ojca jest codziennie. Ładnie wybrnąłem? Wy również pamiętajcie o swoich Ojcach!

wtorek, 22 czerwca 2010

Wakacje

Wszyscy wzięli sobie wolne. Mózg jest nad morzem, kondycja fizyczna w górach, a wena - za przeproszeniem - poszła się jebać.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Piłkarskie dywagacje

Zastanawiam się nad Polską Reprezentacją (w piłkę) kopaną. Z jednej strony przegrali 6:0 z Hiszpanią, która ostatnio uległa 1:0 Szwajcarii. Jesteśmy więc gorsi również od Szwajcarii. Z drugiej strony zremisowaliśmy z Serbami, którzy pokonali Niemców. Jesteśmy więc lepsi od Niemców. Jeśli zostaną oni Mistrzami Świata, to tak jakby będziemy mieć drugie miejsce... Z naciskiem na 'tak jakby', niestety.

Wybory

No i po wyborach. Choć raczej w sumie na półmetku dopiero... Swoim optymizmem ujął mnie Kornel Morawiecki, który oceniając swój wynik powiedział, że ostatnie miejsce (0,2% poparcia) to nie porażka, a on jest nadal w grze. W Chińczyka chyba.

sobota, 19 czerwca 2010

Yes, yes, yes! i cisza wyborcza

Wczoraj, podczas drugiej serii wykładów w ramach 'Basics of NMR', jeden z wykładowców zamieścił w swej prezentacji pewien filmik, zaznaczając, że znalazł go na YouTubie. Na końcu wykładu, jeden ze słuchaczy zapytał (po angielsku), w jaki sposób można odnaleźć ten filmik na YouTubie. Wykładowca odpowiedział: 'Yes'. Cóż, chyba czasem lepiej po prostu przyznać się do niewiedzy...

Dziś, pomimo ciszy wyborczej, dom kipiał aż od wyborczych kłótni. Mimo tego, że na swój sposób to lubię, to jednak cieszę się, że wybory są tak rzadko...

Noc Kina

Byłem dziś na Nocy Kina. Zastanawiałem się wcześniej, jak to może im się opłacać, że bilet kosztuje tylko 19 zł... Olśnienie nadeszło, gdy wchodząc do kina zauważyłem jak napakowani ochroniarze sprawdzają czy nie wnosi się własnego jedzenia i napojów, a pewność, gdy spostrzegłem, że  kolejka po napoje i popcorn ciągnie się przez pół Poznania... Mimo to, wieczór (noc?) bardzo udany.

czwartek, 17 czerwca 2010

Akcent i darmowy zeszyt

Byłem dziś na wykładach w języku angielskim z cyklu 'Basics of NMR'. Choć 'podstawami' nie nazwałbym tego hamiltonianu opisywanego po angielsku przez sepleniącego Profesora z holenderskim akcentem... Ale dostałem za darmo zeszyt w kwiaty, także dzień jak najbardziej udany!

środa, 16 czerwca 2010

Reklama


Podobno ekspedientka sprzedając Kubie tę gazetę nie zauważyła nic niezwykłego...
Nie ma to jak mecz w fachowym i gwiazdorskim towarzystwie.

wtorek, 15 czerwca 2010

Stres i brzydka twarz

I całe ambitne plany naukowe diabli wzięli. Został tylko strach, stres i naiwne pisanie podkładów.

Natrafiłem dziś na listę najbrzydszych piłkarzy. Moim skromnym zdaniem, niezaprzeczalnym zwycięzcą tego konkursu jest Krzynówek. Gratulacje! W końcu rzadko się zdarza, by polski piłkarz wygrał tak prestiżowy konkurs.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Powiększona Rodzina

Wczoraj powiększyła mi się Rodzina. Teraz Szkrab jest zapewne przyssany do piersi. Widać, że Rodzina - wie co dobre...

Sennie

Notatki z Fizyki Statystycznej to najprawdopodobniej najskuteczniejszy środek nasenny w historii.

niedziela, 13 czerwca 2010

Dylematy

Nie wiem czy kiedykolwiek aż tak nie chciało mi się uczyć do egzaminu... Chyba miałem na to zbyt wiele czasu.

Podobno przelicznik na to, że Korea Północna zostanie Mistrzem Świata wynosi 500 zł za każdą postawioną złotówkę. Półtora tysiąca za trzy złote - brzmi kusząco. Choć z drugiej strony - jak to zaznaczył Tomek - zimny Żubr w lodówce - chyba brzmi bardziej kusząco... Eh, te życiowe dylematy!

piątek, 11 czerwca 2010

Sublimacja i obwisłe piersi

Przy takiej temperaturze to już nawet nie ma mowy o topnieniu mego ciała... To już sublimacja!

Uwielbiam widok starszych, zabarwionych na pomarańczowo panów opalających się w miejscach publicznych w skąpych strojach kąpielowych, z obwisłymi i pomarszczonymi od starości piersiami. Widok ten skłania mnie do przemyślenia, że niektórzy panowie również powinni nosić staniki.

czwartek, 10 czerwca 2010

Gość

Współlokator ma dziś gościa. Rozmowy o złowrogich konserwantach i spiskowe teorie na temat dorzucania kostek lodu do - już i tak wcześniej schłodzonej - coli w McDonald's (by było jak najmniej napoju w kubku), to dokładnie to czego dziś - wobec mych ambitnych naukowych planów - potrzebowałem. Zapomniałbym o robakach i trzydziestu stopniach na zewnątrz. Jakby to powiedział Dexter: 'to nie jest dobry dzień dla naukowca'. Fuck me.

środa, 9 czerwca 2010

Piłka nożna i szybkie samochody

Jako komentarz do wczorajszego meczu chyba najbardziej pasuje wypowiedź Sławka Peszki: 'Ciężko ich było nawet sfaulować'...

Byłem wczoraj świadkiem ciekawej sytuacji, którą postanowiłem tu streścić. Jako że byłem dość daleko, będzie to opis bardziej 'kobiecy', oparty na barwach. Otóż czerwone auto wjechało w srebrne, które z kolei uderzyło w stojącą przed nim policję. Pan ze srebrnego auta, który okazał się być serem w tej kanapce, był widocznie załamany. Chyba każdy by się załamał.

wtorek, 8 czerwca 2010

Bukmacher

Dziś o 22:00 Polska gra z Hiszpanią. Postanowiłem obstawić ten mecz u bukmachera. Do przerwy prowadzenie Hiszpanów, cały mecz wygrana Polaków dało przelicznik 55 zł za każdą postawioną złotówkę, co przy wydanych 3 zł na kupon pozwoli mi pławić się w luksusach przez resztę życia...

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Egzamin z angielskiego

Gdy wychodziłem na egzamin, postanowiłem się jakoś zmotywować. Spojrzałem groźnie na swoje w lustrze odbicie, próbując powiedzieć coś krzepiącego w języku angielskim. Długo nie potrafiłem znaleźć nic odpowiedniego. Zdesperowany zacząłem rozglądać się wokół w poszukiwaniu weny. I wtedy spoglądając na moje buty do biegania, olśniło mnie. 'Just do it, kurwa.' - powiedziałem.

sobota, 5 czerwca 2010

Językowo

Większość życia myślałem, że słowo 'lungs' oznacza jedynie 'płuca'. Gdy upewniałem się w tym przekonaniu, okazało się, że to słowo ma również inne - dużo ciekawsze - znaczenie.


Spytałem dziś Ojca o jakieś rosyjskie słowa, których jeszcze nie znam. Odpowiedział, że nie można w Rosji zbyt dużo mówić, bo wezmą mnie za szpiega i wywiozą na Kamczatkę. Cóż, Kamczatka jest podobno piękna o tej porze roku...

piątek, 4 czerwca 2010

Wsiewo dobrowo!

Uwielbiam słuchać jak Rodzice rozmawiają po rosyjsku. Zawsze poprawia mi to nastrój. Mam już nawet swój ulubiony zwrot: 'Ja nie panimaju!'.

czwartek, 3 czerwca 2010

Gardłowa sprawa

Cały dzień spędziłem w łóżku ściśle opatulony szalem, płucząc gardło szałwią i ssąc tabletki. W takich warunkach to i wena odlatuje zwiana podpuchami wiatru za oknem, kończąc swe krótkie i marne życie w oceanie myśli. A może za dużo Californication, którego to serialu kilka odcinków dziś obejrzałem? W ramach nauki na egzamin z angielskiego, rzecz jasna.


101-letni profesor wraz ze swą asystentką Lidią, która zdaje się, zachwyca się (gardzi?) wąsem.

środa, 2 czerwca 2010

Dzień dziecka

Dzień dziecka okazał się sukcesem. Dzieciaki były zachwycone praktycznie każdym eksperymentem. Od oglądania komara pod mikroskopem, przez śpiewanie Fantazji z laserem w tle, aż po tulipany zamrażane w ciekłym azocie i rozbijane na stole.

Moja charakteryzacja oprócz wspomnianego już wąsa, składała się dodatkowo z kapelusza, który kupiłem dzień wcześniej, a który mieć od dziecka chciałem, oraz waty, która spod niego wystawała. Co ciekawe dopiero po godzinie jeden chłopczyk zasugerował, że to nie są moje prawdziwe włosy... Dzieci są bardzo spostrzegawcze.

Dzieci bywają również bardzo pomocne...

wtorek, 1 czerwca 2010

Dzień dziecka z wąsem w tle

Dziś jest dzień dziecka oraz związany z nim pokaz eksperymentów organizowany przez Agnieszkę i Paulinę. Ze względu na niebywałe podobieństwo, zostałem wytypowany do odegrania roli stuletniego naukowca. By dodać sobie wiarygodności postanowiłem ogolić się, zostawiając na twarzy wąsa a'la Einstein. Niestety szybko okazało się, że przespałem odpowiedni moment. Chciałem ratować się Paderewskim, lecz ze względu na brak symetrii szybko musiałem przejść w Komorowskiego, który jednak nie był zadowalający, stąd obecnie na twarzy mam przedziwną mieszankę Komorowskiego z Bradem Pittem i ani trochę nie wyglądam jak naukowiec.