run-log.com

czwartek, 29 grudnia 2011

Zagubiony w mieście Życie

Z każdej strony kuszą promocje, zniżki, wyprzedaże. Będąc sam na zakupach mam tylko jedną zasadę - nie wchodzić do sklepów gdzie asortyment nie jest wyraźnie rozdzielony ze względu na płeć. Z jednej strony, w dziale damskim łatwiej jest zostać szturchniętym, pchniętym w tych ekstremalnie klaustrofobicznych wąskich przejściach, a z drugiej strony, męskie ubrania w sporej części sklepów od tych damskich różnią się chyba tylko metką, ewentualnie również rozmiarem, bo krojem na pewno nie...

niedziela, 25 grudnia 2011

Pracuś

Jak powszechnie wiadomo, wieczór wigilijny jest najbardziej pracowitym okresem dla Mikołaja.* A każdą zarwaną nockę trzeba przecież kiedyś odespać...



* - Tak naprawdę to w wigilijny wieczór prezenty roznosi przecież Gwiazdor. No bo Mikołaj dzień pracujący ma 06.12. Ale na potrzebę notki, niech będzie.

piątek, 23 grudnia 2011

Spokojnych Świąt!

Jutro wigilia. Choinka, choć sztuczna (z Tesco - pewnie rakotwórcza i wyprodukowana przez chińskie dzieci), zawsze wprowadza swą obecnością choć odrobinę świątecznego nastroju i uśmiechu. I choć dla mnie te Święta będą na pewno najsmutniejsze dotychczas, to Wam wszystkim, Drodzy Czytelnicy, chciałbym życzyć Spokojnych i Rodzinnych Świąt oraz spełnienia wszystkich marzeń!

No i bogatego gwiazdora, rzecz jasna. A w Nowym Roku życzę Wam jak najczęstszych notek na mym blogu...

wtorek, 20 grudnia 2011

Historia rodem z filmu dla dorosłych

To jedna z tych historii, w którą - choć jest prawdziwa - pewnie nikt mi nie uwierzy. W pracy dostałem zadanie specjalne polegające na rozwożeniu plakatów po szkołach. W jednej ze szkół poszedłem do sekretariatu by spytać o pozwolenie. Pani (na oko około 50?) zerknęła na plakat, później na mnie, powiedziała, że nie ma sprawy i że zadzwoni do Pani Eugenii by uszykowała miejsce na tablicy informacyjnej. Oto zapis rozmowy: 'Pani Eugenio, tu za chwilę przyjdzie do Pani taki przystojny młody Pan. Proszę uszykować miejsce na plakat.'. Po czym spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. I choć to brzmi jak początek filmu dla dorosłych, to wszystkich uspokajam - do niczego nie doszło. W końcu byłem w pracy...

niedziela, 18 grudnia 2011

Lekki jak zapaśnik sumo

Kolejne godziny w pracy za mną. Dzieciaki są niemożliwe. Już pomijając fakt, że tych powstających na bieżąco teorii fizycznych nie powstydziłby się żaden pisarz 'sajens fikszyn', to czasem aż strach zadawać kolejne pytania (strach, że się nie uda utrzymać choć względnej powagi)... Okazuje się bowiem, że zajęcia odbywały się na złomowisku, a statystyczny zapaśnik sumo waży tonę... I nagle (przy wtórze okrzyków) okazuje się, że dla dzieci ważących pewnie z 20-30 kg, zapaśnik ważący 140 kg waży mało...

środa, 14 grudnia 2011

Pierwszy dzień w pracy

No i w ten oto sposób pierwszy dzień w pracy przeszedł do historii. Wrażenia pozytywne, jak najbardziej. No ale jak mogłoby być inaczej jeśli dzieci (oprócz zadawania miliardów pytań - to nawet więcej niż ja z reguły) na pytanie 'co robią magnesy gdy próbujemy zetknąć je jednakowymi biegunami?' odpowiadają, że 'się nie lubią!'?..

piątek, 9 grudnia 2011

Niedociągnięcia

Rozwój nauki dostarcza coraz to nowych wymówek na nasze niedoskonałości. Nie umiesz pisać? Dysleksja. Nie umiesz liczyć? Dyskalkulia. Jesteś śpiochem? To przecież nie Twoja wina - jesteś widocznie 'nosicielem pewnego wariantu genu ABCC9'... Tym samym mogę dumnie stanąć w jednym szeregu z 20% europejczyków, którzy również posiadają ten wariant ABCC9, oraz z Albertem Einsteinem, który ponoć spał nawet 11 godzin na dobę... Nie wiem czy taka długość snu uczyni mnie mądrzejszym, ale spróbować można...

wtorek, 6 grudnia 2011

Ciężkie buciory

Byłem parę dni temu w zakładzie medycyny pracy. Kolejne etapy badania mijały bez większych problemów. I wtedy nadszedł czas ważenia... Gdy zacząłem ściągać buty, Pani powiedziała, że nie trzeba - się odejmie od wyniku. I teraz możliwości są dwie. Albo moje buty ważą 5 kg, albo się spasłem...

piątek, 2 grudnia 2011

Ciężki los bohaterów dzieciństwa

Jako że pogoda powoli staje się iście jesienna (a więc i o przeziębienie łatwo), zmuszony byłem kupić parę dni temu chusteczki higieniczne. Wybór ekspedientki padł na paczkę z Tweetem. Z jednej strony to urocze, ale z drugiej trochę mi go szkoda, jak wycieram w niego swój zasmarkany nos... Tweete, na pocieszenie, zawsze mogło być gorzej - mogłeś być tym uroczym pieskiem z papieru toaletowego Velvet...