run-log.com

niedziela, 30 maja 2010

Lenistwo i brak stanika

Strasznie leniwie minęła ta sobota. Szczerze mówiąc nawet notki nie chciało mi się pisać. Zmusiłem się do tego jednak, ponieważ chciałem przypomnieć Czytelniczkom, że 30. maja jest Światowym Dniem bez Stanika! W związku z tym całą niedzielę najprawdopodobniej spędzę na spacerze...

sobota, 29 maja 2010

Brat i nowe buty

Brat dziś wrócił do stolicy Robin Hooda. Niestety. Strasznie szybko minęło to 14 dni.

Zestresowani sytuacją, oczekując na bezpieczne brata lądowanie, wstąpiliśmy z mamą do C.H. Malta, gdzie podziwialiśmy zachód słońca nad Poznaniem. Ponadto kupiłem sobie (ze smutku) buty do biegania. Najtańsze jakie były, bardzo wygodne i niewyobrażalnie brzydkie. Biało - srebrno - czerwone. Niewidomym Czytelnikom gorąco polecam.

piątek, 28 maja 2010

Przedwczesny Dzień Ojca

Ktoś w domu stwierdził, że Dzień Ojca jest dzień po Dniu Matki, podobnie jak Dzień Dziadka jest po Dniu Babci. Nikt tego nie sprawdził, zakupiono prezent, wręczono go oficjalnie tacie. Wszyscy zadowoleni a z Wikipedii wynika, że do Dnia Ojca prawie miesiąc.

czwartek, 27 maja 2010

Zebranie

Dwa dni temu Poznań odwiedzili mój brat Przemysław wraz z mym ojcem Andrzejem. Obowiązkowym etapem odwiedzin była wizytacja stadionu. Gdy wchodziliśmy na jego teren, zauważyliśmy nadchodzących z naprzeciwka trzech panów w garniturach. Jeden z nich się z nami przywitał podając rękę, po czym spytał, czy idziemy na zebranie. Nie wiedząc o co chodzi, przytaknęliśmy i poszliśmy dalej. Zapewne pan nas wziął za przedstawicieli klubu z Dortmundu.

środa, 26 maja 2010

Kliker i braterska rywalizacja

Wczoraj Andrzej przyniósł na Wydział klikera. Zorganizowaliśmy konkurs na największą liczbę kliknięć w ciągu minuty. Mój wynik to 236 bodajże. Zająłem 5. miejsce. Na 6 osób. Mój kliker ma przyjść na początku czerwca. Jeśli chcę wyklikać 9999 w tydzień to muszę się bardziej postarać!

Byłem dziś z mym bratem Przemysławem pobiegać. Narzucił takie tempo, że od razu zapachniało braterską rywalizacją. Prawie umarłem, z naciskiem na umarłem. Przez skromność nie napiszę kto jednak ostatecznie tę rywalizację wygrał...

wtorek, 25 maja 2010

Degenerat cz. 2, ale czy aby ostatnia?..

Byłem oddać książkę. Pani spojrzała na mnie i powiedziała coś w rodzaju 'tu była kara...'. Widać takiej parszywej, degenerackiej mordy jak moja, się nie zapomina.

poniedziałek, 24 maja 2010

Degenerat

Byłem dziś oddać książkę do biblioteki. Nagle dźwięk rodem z Familiady, gdy powtarza się odpowiedź. Na twarzy pani bibliotekarki uśmiech w jednej chwili zamienia się w wyraz gniewu. 'Będzie kara' - mówi pani. Zdziwiony zacząłem dopytać. Dlaczego? Za co? Ile? 'Wstęp do fizyki ciała stałego. 60 groszy.' Zaskoczony zacząłem się plątać w zeznaniach: 'Ale... Ale ja... Ale przecież...'. Pani spojrzała na mnie spode łba i groźnym tonem dodała: 'jutro będzie już 80 groszy.'. Pierwszy raz w życiu poczułem się jak degenerat... Ale z drugiej strony każdy ma w życiu okres gdy robi coś szalonego. Niektórzy skaczą na bungee, inni nurkują z rekinami. Ja nie oddałem książki na czas.

Pyzdry

Podobno w razie zagrożenia Poznania, ma dojść do obniżenia poziomu Warty poprzez rozlanie wody na pola w okolicy Pyzdr. Przy okazji dowiedziałem się trochę o grodzie Bronisława. Okazuje się, że w Pyzdrach odbyło się pierwsze użycie broni palnej na terenie Polski. "Było to w styczniu 1383, kiedy podczas oblężenia miasta ,,puszkasz Bartosz wyrzucił z żelaznej piszczeli kamienną kulę, która przebiwszy podwójne wrota bramy miejskiej ugodziła plebana Mikołaja z Biechowa, który padłszy wyzionął ducha''." Najeźdźcy zniszczyli bramę, zabili plebana, zgrabili miasto, doszczętnie je przy okazji niszcząc. Ale przynajmniej zrobili to przy pomocy armaty. Nie ma co, jest się czym chwalić...

Powodziowo

Zewsząd docierają informacje o powodzi. Postanowiłem sprawdzić więc jak sytuacja ma się w Poznaniu. Na ten moment stan Warty to 401 cm, a więc o cały jeden centymetr przekracza stan ostrzegawczy. Przy czym do piątku ma wzrosnąć do ok. 650 cm. Co ciekawe Miasto przygotowało interaktywną symulację przedstawiającą jakie tereny zostaną zalane przy danym poziomie wody w Warcie... Szanowny Czytelniku i Ty sprawdź już dziś, czy nie grozi Ci wielka woda!

niedziela, 23 maja 2010

Stolica Polski

Chyba po raz pierwszy w życiu byłem za Niemcami, a oni przegrali 2:0... W dodatku po usypiającym meczu.

Wiedzieliście, że Łowicz był kiedyś stolicą Polski? Płock, Lublin i Łódź zresztą też...

sobota, 22 maja 2010

Juwenalia

Byłem dziś chwilę na Juwenaliach. Akurat natrafiłem na Strachy na Lachy. Ale zdecydowanie bardziej zaintrygowała mnie cała otoczka. Czterech panów śpiewających 'wszyscy razem jedno serce AZS', przy czym wykonanie to mogłoby wygrać konkurs The Most Gay Song 2010. Pijane kobiety rzucające się na górki ściętej trawy. Pary tańczące wolnego 'przytulanego' do piosenki 'Żyję w kraju w którym wszyscy chcą mnie zrobić w chuja'. Jednym słowem wszystko super, tyle, że na trzeźwo ciężko.
Ale co tam Poznań. W Gorzowie to pewnie dopiero impreza była...? Juwenalia niecałe półtora dnia trwały podobno... Jestem ciekaw jak Zuzanno poszło Ci rzucanie deską klozetową do celu?

piątek, 21 maja 2010

Urząd cz. 3 (mam nadzieję) ostatnia

Nieskromnie muszę napisać, że najprawdopodobniej urzędniczy masaż klaty całkiem nieźle mi się udał, gdyż już dziś (8 dni po złożeniu wniosku, 4 dni przed terminem) mogłem odebrać nowy paszport. Co prawda przez to spóźniłem się godzinę na zajęcia. 'Na szczęście' trwały one jednak całościowo pięć godzin, także moje drobne spóźnienie nie zostało zbytnio odnotowane.

Wiedzieliście, że na półkuli południowej Słońce zachodzi na wschodzie?

czwartek, 20 maja 2010

Fryzjerski balet

Byłem dziś u fryzjera. Na podłodze mniej włosów niż ostatnio. Widać kryzys dosięga także branżę fryzjerską. Fryzjerka chyba polubiła moje plecy, bo bardziej niż zwykle ocierała się o nie udami...
Skoro o udach mowa - byłem dziś na balecie. W Teatrze (Wielkim w dodatku). Tak, ja. Tak, na balecie. Byłoby zupełnie pięknie, gdyby występowały same panie. Bez panów, którzy mieli na sobie obcisłe, opinające krocze kostiumy...

Dziś rozpoczęły się Juwenalia. Klucze do miasta Poznania powędrowały w ręce studentów. To my teraz rządzimy. Niektórzy potraktowali to bardzo dosłownie. Widziałem jak dwóch 'chłopców' próbowało wyciągnąć z ziemi znak drogowy.

środa, 19 maja 2010

Statystyki

Statystyki po wczorajszym wpisie:
5 osób straciło wzrok z zachwytu
1 osoba wyciągnęła oko ręką by lepiej widzieć
3 osoby okaleczyły sobie oczy by mój kaloryfer był ostatnią rzeczą jaką zobaczą w życiu.

wtorek, 18 maja 2010

Deszczowo

Pogoda zdecydowanie nie zachęca do biegania. Do chodzenia zresztą też nie. No i szybki seks w krzakach też odpada. Nic tylko siedzieć w domu i pić.

Na te deszczowe dni mam coś gorącego dla szanownych Czytelniczek. W tak chłodny dzień, może chcesz się ugrzać przy moim kaloryferze, Bejbe?

poniedziałek, 17 maja 2010

Billboard

Około godzinę temu wróciłem z biegów. Po drodze zaintrygował mnie jeden z billboardów, na którym naga pani zasłaniała pierś ręką. Okazało się, że jest to reklama kuracji powiększającej biust. Długo wpatrywałem się w billboard by wypatrzeć jaka to firma wyprodukowała ten cudowny preparat. Firma, co ciekawe, nazywa się Pupa i co jeszcze ciekawsze wyprodukowała również zestawy kosmetyków do makijażu. Jestem ciekaw co to za uczucie nakładać na twarz puder brązujący firmy Pupa?..
Może któraś z Czytelniczek używa?

niedziela, 16 maja 2010

Jaskółki, Majster i Bobo Frut

Spostrzegłem dziś dwie jaskółki siedzące na mym parapecie. Jako wielki amator fotografii (z naciskiem na wielki amator), pobiegłem wnet po aparat. Gdy wróciłem, jedynym śladem po jaskółkach był (za przeproszeniem) obsrany parapet. Jeśli ktoś miałby wątpliwości - zrezygnowałem ze zdjęcia.

Mistrz Mistrz Kolejorz! Okrzyki w trakcie meczu. Później radość. Teraz oglądanie zdjęć. Popijanie Bobo Fruta. To jest właśnie to, co tygrysy lubią najbardziej.

sobota, 15 maja 2010

Urząd cz. 2.

Dziś nadeszła druga tura masowania klaty. Gdy przy okienku była 155. osoba, dostałem numer kolejkowy 174 (= około 30 min. czekania). Wyszedłem więc by załatwić kilka spraw w okolicy. Po powrocie na ekranie zastałem numer 164. I po około 10 minutach  pojawił się przy 3. okienku mój numer. Uradowany poszedłem. Opowiedziałem pokrótce o co chodzi i w jakiej przyszedłem sprawie. Od razu spostrzegłem, że coś jest nie tak, bo pani zrobiło się mnie widocznie żal. Wyjaśniła mi, że po pierwsze w takiej sprawie to nie u niej, ale okienko obok, a po drugie wcale nie musiałem brać numerka... Pani uśmiechała się cały czas, czasem nawet mrugała (i to chyba nie tylko ze względu na suchą gałkę oczną) i pomogła mi wszystko załatwić przechodząc do okienka obok. Klik!

czwartek, 13 maja 2010

Kosmos i urząd

Byłem dziś w Urzędzie Wojewódzkim. Paulina radziła mi wczoraj, że w razie jakichś problemów, żebym 'wymasował urzędniczkom klaty'. Problemów było mnóstwo, także w momencie gdy na dłoniach pojawiły się pęcherze, musiałem przejść do masażu tajskiego... Niestety dyrektor jest płci męskiej, także sprawa nie jest jeszcze przesądzona.

Na otarcie łez - wzorując się na płci pięknej - kupiłem sobie koszulkę. Do biegania. Pan zachwalał podział na dwa systemy: 'wodolubny' i 'wodonielubny', które powodują, że pot wypychany jest na zewnątrz. Widząc, że się trochę zaczął plątać, postanowiłem pognębić go trochę i zaintrygowany spytałem, czy w takim razie po biegach cała koszulka będzie mokra od potu. Okazuje się, że nie, ponieważ wilgoć jest odprowadzana POZA koszulkę. Od razu w kosmos chyba - pomyślałem...

środa, 12 maja 2010

Monotematyczność i przeterminowana woda

Spoglądając na ostatnie notki stwierdzam, że jestem strasznie monotematyczny. Jeszcze trochę i będę mógł zmienić nazwę bloga na 'chłopiec i jego kaloryfer', chociaż chyba bardziej adekwatna byłaby 'kaloryfer i jego chłopiec'.

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego 'krystalicznie górska woda źródlana' Żywiec Zdrój ma (w dodatku dość krótką) datę ważności? I co na to ryby?

wtorek, 11 maja 2010

(Prawie) Majster!

Piękny mecz z jeszcze piękniejszym wynikiem. Lech wygrywa, Wisła remisuje, Legia przegrywa. Nie mogło być lepiej!

Okazuje się, że wielu polityków ma swojego bloga. Muszę przyznać, że niektóre bardzo mnie zaintrygowały. Waldemar Pawlak, który przy okazji jest kandydatem na prezydenta, opisuje swoje wrażenia po testowaniu iPada. Lech Wałęsa zamieszcza na nim swoje zdjęcia bez koszulki z wizyty w ojczyźnie Tao - Singapurze. Widać nie tylko ja mam tak rozbudowany kaloryfer...

Pochwała

Kuba jeszcze niedawno miał 1. miejsce w Rankingu Indywidualnym Mężczyzn w Rajdach Przygodowych. Singapurczyk Tao zajął ostatnio 4. i 6. miejsce na międzynarodowych zawodach AeroDesign. A ja, cóż. Ja jestem przystojny i mam kaloryfer.

poniedziałek, 10 maja 2010

Byłoby zaledwie 9998 do końca

Gdy podczas joggingu dobiegałem do świateł, kobieta w aucie spoglądając na mnie zalotnym wzrokiem zaczęła bawić się włosami. Klik!

niedziela, 9 maja 2010

Klikasz?

Zostałem fanem profilu Axe na Facebooku i obecnie oczekuję na klikera. Martwię się tylko, że przewidzieli miejsce na zaledwie 9999 kliknięć. Z moim kaloryferem to niecały tydzień klikania...

sobota, 8 maja 2010

Zupa z bobra

Byłem dziś u rodziny na Kujawach. 10-letni syn kuzynki pokazał mi pewną grę. Fabuła polegała na tym, że pies gonił motyle i zarwał się za nim most. Spotkał pewnego uwięzionego bobra (myśliwy zamknął go w klatce by później przerobić na zupę z bobra), który obiecał mu pomoc przy odbudowie mostu w zamian za uwolnienie go z klatki przy pomocy klucza, który ukradła sroka. Syn kuzynki w ciągu kilku minut spenetrował jaskinię, oszukał srokę, uratował bobra i uciekł do domu. Zdolny jest - w końcu rodzina.

piątek, 7 maja 2010

NIGDY nie ufaj kobiecie!

Podczas dzisiejszych zajęć na ławce leżało Metro, z którego pierwszej strony dowiedzieć można się było, że Polacy bardziej ufają Google niż własnym żonom. Cóż, nie od dziś wiadomo, że nigdy nie należy ufać kobiecie... Niestety, jeszcze dziś boleśnie się o tym przekonałem. Kupiłem węża. Na sklepowej półce figurował jako 'wąż zlewozmywakowy w oplocie metalowym'. Sprzedawczyni zapytana, czy końcówki są uniwersalne, tak energicznie machała głową, że bałem się, że jej odpadnie. Chyba nie muszę dodawać, że w domu okazało się, że kupiony wąż nadać się może chyba jedynie do tego, żeby się na nim powiesić...
Nie wiem ile czasu minie nim znów zaufam kobiecie...

Zajęcia o których wcześniej wspomniałem dotyczyły dydaktyki astronomii. Poniżej zdjęcie Morza Chmur, które znajduje się na powierzchni Księżyca i - jak zresztą widać - nie ma tam ani morza, ani chmur.

czwartek, 6 maja 2010

Pociesznie

Ciesząc żołądek pyszną wątróbką postanowiłem pocieszyć i oczy oglądając Majkę. Tamtejszy Michał zapłodnił chyba pół Krakowa. Nareszcie Polska doczekała się własnego Ridża Forestera.

Brzuchowciąganie

Okazuje się, że bieganie z wciągniętym brzuchem ma swoje zarówno plusy, jak i minusy. Zaletą jest to, że się łatwiej oddycha podczas biegu. Wadą natomiast to, że już po chwili człowiek jest zmęczony, nie tyle samym biegiem, co właśnie wciąganiem - zwłaszcza tak 'rozbudowanego' jak mój - brzucha. Mimo to polecam wszystkim tę metodę i nie zdziwcie się, jak za jakiś czas zobaczycie mnie w Mango reklamującego urządzenie służące do automatycznego wciągania brzucha. Kupicie?

wtorek, 4 maja 2010

Pomajówkowo

W sobotę byłem na Kulcie, w niedzielę na Raz, Dwa, Trzy. Koncerty jak dla mnie super. Niestety ominęła mnie okazja na śpiewanie wraz z pijanymi Wrześnianami niezapomnianych hitów Maryli Rodowicz i Modern Talking, lecz i tak Dni Wrześni były bardzo udane. Spotkałem mnóstwo znajomych, których strasznie dawno nie widziałem. Szkoda tylko, że powiedziane po trzecim piwie 'to się jeszcze zgadamy' jest równie wiarygodne jak zaspane 'jeszcze tylko 5 minut' o 7:00 rano...

Znalazłem dziś w internecie dowcipy z końca XIX w.. Oto jeden z nich:


Podczas walca
- Może mi pan wyświadczyć pewną grzeczność?
- Ależ jaką?
- Niech pan teraz zacznie mi deptać lewą nogę, bo prawą już ledwie czuję.

poniedziałek, 3 maja 2010

Familiada

Wczoraj w Familiadzie padło pytanie o to, co można wciągnąć. Okazało się, że najwyżej punktowaną odpowiedzią było 'wciągnąć brzuch'. Karol stwierdził, że gdy wciąga się brzuch, to nie tylko to ładnie wygląda, ale i mięśnie się wyrabiają. Rozważam zamianę biegania na wciąganie brzucha. Choć z drugiej strony, jeśli by pobiec z wciągniętym brzuchem?..

niedziela, 2 maja 2010

Podwójnie

Czytałem dziś artykuł o kobiecie, która urodziła się mając dwie waginy oraz dwie macice. Czy podwójny orgazm mógł wynagrodzić jej fakt, że miewała okres nawet 21 dni w miesiącu? Widać miała marnego kochanka, skoro zdecydowała się usunąć jedną z nich. Robert Pattinson by zdecydowanie pochwalił taką decyzję.

sobota, 1 maja 2010

Dni Wrześni

Dni Wrześni to dni dla tego miasta i jego mieszkańców wyjątkowe. Wczoraj 'serenadę pod oknem' śpiewała mi Maryla Rodowicz. Dziś Kult, jutro Raz, Dwa, Trzy a w poniedziałek niesamowity i najbardziej wyczekiwany Modern Talking. Dni te są jednak największym świętem dla grup, złotej niczym polska jesień, młodzieży, która traktuje je głównie jako dobrą okazję do upicia się. W końcu jeden Lech Lite czy Redd's to nie przelewki.
Dla ścisłości dodam, że nie piszę tego w kontekście, że młodzież jest zła, ale w takim, że ja nie mogę być gorszy...

W oczekiwaniu na zdjęcie kaloryfera z plecakiem zamieszczam zdjęcie z września, kiedy to miałem praktyki w gimnazjum.