run-log.com

piątek, 30 kwietnia 2010

Zalążki lata

Wczoraj poczułem pierwszy bezwietrzny powiew lata. Większości osób lato kojarzy się ze słońcem, krótkimi spódniczkami, piwem na świeżym powietrzu i wieloma innymi ciekawymi rzeczami. Po wczorajszych zajęciach (8:00 - 13:00) w małej sali bez okien, z temp. 27*C i popsutą klimatyzacją oraz późniejszej przejażdżce tramwajem z czyjąś spoconą pachą przy twarzy, stwierdziłem, że mi lato kojarzy się głównie z potem i duchotą.

Z rzeczy o wiele przyjemniejszych, najlepszym lekiem na ból brzucha jest ładny zapach i pomoc przy produkcji szagówek.

środa, 28 kwietnia 2010

Pojemny plecak pełen korepetycji

Dziś zwątpiłem, czy ostatnio kupiony przeze mnie plecak nie ma aby zbyt dużej pojemności. Mam wrodzoną tendencję do chowania tam wszystkiego co popadnie. Dziś przy okazji wyciągania książki znalazłem tam butelkę 0,5 l coli i dwa tymbarki w szklanych butelkach. Kto wie co jutro tam znajdę...

Pochwalić się chciałbym, że jestem właśnie po pierwszych korepetycjach. Co prawda po drodze zastanawiałem się, czy mnie nikt nie zadźga nożem w ciemnej uliczce, ale później już było z górki. Poza tym muszę przyznać, że ku mojemu zdziwieniu przyjemniej zarobić 50 zł dając 2 godziny korepetycji, niż spędzając 11 godzin w fabryce zniczy...

wtorek, 27 kwietnia 2010

Kandydaci

Część moich znajomych zapowiedziała, że mogąc wybrać tylko pomiędzy Jarosławem a Bronisławem, zagłosowaliby na tego pierwszego. Poważnie zastanawiam się, czy nie pora zmienić otoczenie (lub kraj - jeśli ich opinię podzieli większość Polaków). Moim osobistym kandydatem od wczoraj jest Bogdan Szpryngiel, który startując w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku zdobył 239 głosów. Wiara w siebie i niezłomność do podstawa.

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Rodzicielska miłość

Dziś w Poznaniu doszło do wypadku dwóch tramwajów. Gdy mój telefon pozostawał głuchy, troskliwi rodzice moich znajomych dzwonili by upewnić się, czy ich pisklętom nic się nie stało. Ja natomiast, zanim ktokolwiek zadzwonił, zdążyłbym się kilka razy wykrwawić. Zacząłem się poważnie zastanawiać, czy rodzice aby nie przestali mnie kochać. Rodzice zaprzeczają, ale teraz już sam nie wiem czy można im ufać.

Częste mycie skraca życie

Wczoraj na brudnej tylnej szybie jednego z samochodów widziałem napis z prośbą, by go nie myć, ponieważ jest na nim przeprowadzany eksperyment. Jako student fizyki, bardzo pochwalam takie eksperymentalne podejście do życia. Do mycia aut zwłaszcza. I sam z przyjemnością do podobnych doświadczeń przystąpię.

Chciałem dziś zrobić łabędzia z papieru. Nie wyszło. Zapewne papier był złej jakości.

sobota, 24 kwietnia 2010

Ślub Edka

Kilka wypłakanych opakowań chusteczek, podkrążone od łez oczy, smutek za porwanym na zawsze - w dodatku przez kobietę! - kumplem. Oto co pozostało po dzisiejszym ślubie Edka. Odpłynęli w siną dal (zwaną wspólną przyszłością) statkiem miłości, w postaci szmaragdowego 125p. A niech im się wiedzie!


piątek, 23 kwietnia 2010

Słaba pamięć i 16 win

Wczoraj gdy zapomniałem nazwiska dziekana, pomyślałem sobie, że to nic - po prostu nie mam pamięci do nazwisk. Gdy później po pięciu minutach zapomniałem imiona dwóch nowo poznanych osób, stwierdziłem, że każdemu się może zdarzyć nie mieć pamięci do imion. Dziś czytając trzeci raz ten sam fragment książki, dodatkowo stwierdziłem, że tak ogólnie mam słabą pamięć. Na szczęście nadrabiam to wszystko inteligencją, urokiem osobistym, skromnością i przede wszystkim kaloryferem.

Ku mojemu zdziwieniu, pokaz slajdów o treści 'Kuba - podróż w czasie' nie był prowadzony przez Kubę. Zero kompromitujących zdjęć z dzieciństwa. Zero śmiesznych opowieści z czasów LO, ze mną w roli głównej. Za to opowiadali o jakimś zamorskim kraju, gdzie ludzie zarabiają 80 zł na miesiąc. Szybkie obliczenia (w pamięci!) dają 16 win po 5 zł. Straszna dolina. Ledwo starczy na pół miesiąca...

czwartek, 22 kwietnia 2010

Seminarium zakładowe cz. 2

Byłem dziś na seminarium zakładowym o tytule: "Two-particle lattice Green functions on a two-dimensional rectangular lattice.". Szczerze mówiąc zgubiłem się już na drugim slajdzie. Ale może wspomnę o tym, że naukowcy również mają poczucie humoru. Prowadzący wspomniał o tym, że funkcje Greena można przedstawić w formie całkowej jako całki Watsona, po czym chciał wprowadzić trochę historycznego zarysu i powiedział, że co prawda nie jest pewien kim był Watson, ale w tamtym momencie był chyba doktorantem. Na to większość sali zaczyna chichotać i jeden z profesorów powiedział, że jak to nie wiadomo kim był - pomocnikiem Sherlocka Holmes'a. Dobrze, że chociaż to z tego seminarium zapamiętałem.

I wszystko i nic

To był bardzo emocjonujący dzień. Mógłbym napisać o tym jak w czasie porannych zajęć na 3. piętrze, dosłownie 5 metrów od sali w której mieliśmy zajęcia, ktoś spadł 10 metrów w dół, prosto na schody. Mógłbym napisać o tym, że wraz z pewnymi przeuroczymi Siostrami byłem na spotkaniu z Czesławem Mozilem i dostałem autograf o treści: 'dla Michała Czesława od Czesława'. Mógłbym wspomnieć o nowym genialnym filmie Woody'ego Allena i polecić go Czytelnikom. Mógłbym się rozpisać o tym jak kształtuje się mój kaloryfer. Niestety, winda zacięła się na półpiętrze i hałasując rytmicznie nie pozwala mi się skupić, także nie napiszę nic.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Skupienie

Niektórzy (czyt. ja) by się skupić potrzebują względnej ciszy. Około godziny 12, chwilę po tym jak wziąłem do ręki książkę, z jednej strony sąsiad zaczął walić młotkiem w ścianę, a z drugiej sąsiadka krzyczała  z rozkoszy ze skrzypieniem łóżka w tle. Nie wiem co mogła robić? Pewnie się z czegoś cieszyła i skakała po łóżku. Później nadszedł czas względnego spokoju, po czym jakieś dziecko dostało (oczywiście pod moim oknem) zabawkę grającą różne melodie. Powinni mi tu zamontować jakieś ekrany dźwiękochłonne.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Kulturalna reklama

Gdy byłem dziś w wydziałowym WC, zauważyłem, że na drzwiach do jednej z kabin widnieje vlepka reklamująca Lublin jako kandydata na Europejską Stolicę Kultury 2016. Kultura przez duże K. K jak kupa.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Karma

W czwartek byłem po bieganiu bardzo spragniony. Jako, że było późno, postanowiłem 'pożyczyć' bez pytania trochę syropu wiśniowego współlokatora. Następnego dnia 'zapomniałem' mu o tym powiedzieć, kupiłem sok tymbarka, który zostawiłem na stole i pojechałem na weekend do domu. Dziś wracam, a współlokator się pyta, czy ten sok ze stołu był mój, bo nie był do końca pewien i go wypił. I jak tu nie wierzyć w karmę?

Kobiety są bardzo romantyczne. Dwóch Pań dwa przykłady:
1) Gdy stałem dziś z jedną z nich na balkonie czwartego piętra i rozmarzonym wzrokiem podziwiałem okolicę, powiedziałem, że ciekawe jak to wszystko wygląda z samej góry budynku. Odpowiedziała, że tak samo jak stąd, tyle, że trzy piętra wyżej.
2) Zaproszenie na wspólne zwiedzanie rezerwatu meteorytów zostało podsumowane, że chcę zaciągnąć na bagno.
Ciężko być romantykiem w obecnych czasach!

sobota, 17 kwietnia 2010

Plecak i duża pupa

Zdegustowany degradacją swego plecaka, postanowiłem kupić nowy. Zachwycony całymi trzydziestoma litrami możliwości naładowałem w niego tyle rzeczy, że wyglądałem później jak siedmiolatek drugiego września.

Chciałem dla zobrazowania umieścić jakieś kontrastowe zdjęcie małego dziecka z dużą torbą, oto co z tego wynikło:



Jednak to prawda, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane... 

piątek, 16 kwietnia 2010

Piękno zewnętrze a piękno wewnętrzne

Piękno zewnętrzne a piękno wewnętrzne to dwie zupełnie odmienne sprawy. Nie wykluczają się co prawda, lecz często zdarza się, że Stwórca ze stałej puli jedynie z jednego koszyka do drugiego przesypuje piękno. I obawiam się, że mój wybredny zestaw cech kobiecego ideału pozostawi jeden koszyk zupełnie pusty, a moją drugą połówką okaże się prawnuczka Kwazimodo. I nie chodzi o to, że widzę w tym coś złego, lecz o to, że obawiam się, że jak na męskiego wzrokowca przystało, niechcący odeślę ją w przedbiegach do Notre-Dame, nim zdąży choćby wystartować w wyścigu o me serce... i kaloryfer.

czwartek, 15 kwietnia 2010

Senne plastry

Wypożyczyłem wczoraj książkę o wiele mówiącym tytule: 'Femtosekundowa spektroskopia absorpcji przejściowej. Badania fotofizyczne stanów wzbudzonych cząstek wieloatomowych i krótko żyjących indywiduów.'. Nie wiem co o tym sądzić... Sam tytuł ma więcej wyrazów niż niejedna książka.

Wczoraj podczas wieczornej (18-22) drzemki śniło mi się, że spędziłem miłe chwile z panią aptekarką. Dla niezorientowanych tylko wspomnę, że aptekę mam praktycznie 10 metrów od mieszkania. Wychodząc biegać stwierdziłem, że muszę kupić plastry w tejże aptece. Niestety gdy zerknąłem kto ma dyżur, pani aptekarka okazała się dość znacznie bardziej zaawansowana wiekowo w porównaniu z tą ze snu. W związku z tym plastry mogą jeszcze trochę na zakup poczekać...

środa, 14 kwietnia 2010

Bydlę

Gdy obudziłem się rano i półprzytomnym wzrokiem rozejrzałem się po całym pokoju. Ciemno jak w d... ekhm, nocy - pomyślałem. Patrzę na okno, a tam bydlę wielkie - nie przesadzając - na pół okna, absorbuje większość fotonów pochodzących od słońca. Jak na prawdziwego faceta przystało, wziąłem laczek i po kilkuminutowej wyrównanej walce, zabiłem gada. Bydlę trzymając się krawędzi życia swymi pęcinkami oświniło mi roletę. Oględziny zwłok wskazały, że był to gatunek ćmy znany jako Attacus atlas. Choć moim zdaniem był to jeszcze nie odkryty gatunek większych rozmiarów...

wtorek, 13 kwietnia 2010

Sierściuch

Rodzice podobno dostali królika od znajomych. W sensie zdechłego. Na obiad. Ojciec przez telefon mówił, że w całym domu śmierdzi sierścią. Aż chce się wracać do domu...

Dostałem dziś ulotkę reklamującą stronę internetową umożliwiającą zarabianie przez internet. Pan wręczając mi ją powiedział, że zaprasza na stypę. Nie ma co, potrafi zachęcić...

"Jasny gwint!"

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Wiosna

Wychodząc dziś na dwór po raz pierwszy w tym roku poczułem wiosnę... Jebane pyłki.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Cisza i goła klata

Strasznie smutne dziś miasto. Cisza. Ludzie jakby zamyśleni.

Po zdjęciu, które dziś ujrzałem, wnioskuję, że niektórym ogólnoeuropejska kariera ich klaty po prostu nie wystarcza... Szkoda, że kobiety tak nie reagują na widok aparatu.

sobota, 10 kwietnia 2010

Masakra

Nie potrafię pojąć tego co się dziś wydarzyło. Żadnej z tych osób nigdy nie widziałem na żywo, ba, większości nawet nie lubiłem. A mimo to jest mi tak cholernie smutno, że ja pierdolę... Jako Polakowi, umiarkowanemu patriocie. Człowiekowi, po prostu.

Smoleńsk

Najodpowiedniejsza chyba będzie po prostu chwila ciszy... I modlitwa.

Niestety nasza-klasa jak zwykle przesadziła - założyli oficjalne konto katastrofy. Brak słów...

Miłość na foteczkach

Wiem, że Internet to tylko środek przekazu, ale jeśli by scałkować wszystkich ludzi z niego korzystających i nazwać ten twór matematyczny Internetem, to sprawia mi on ostatnio więcej przykrości niż radości. Ale tak to już jest w miłości, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Choć chwilowo kryzysowo, jeśli założyć, że wierzę, że prawdziwa miłość* istnieje, to pytanie, czy miłość może nie być nieszczęśliwa jest jak najbardziej zasadne.

* - mam na myśli prawdziwą miłość, a nie takie pitu pitu, hihi, oh oh ślicznie wyglądamy na wspólnych foteczkach.

piątek, 9 kwietnia 2010

Legion

Może zaczną od tego, że planowałem się dziś wcześniej położyć. Cóż, nie udało się, jak widać zresztą. Dlaczego? Postanowiłem spróbować obejrzeć film "Legion" (ponoć w Kinomaniaku dostał ocenę 1/10 - coś dla mnie - pomyślałem). To było na tyle mocne postanowienie, że nawet scena z krwiożerczą babcią chodzącą po suficie mnie nie zraziła. Ale gdy archanioł Michał uderzył archanioła Gabriela telewizorem, to stwierdziłem, że to jednak dla mnie zbyt wiele...

czwartek, 8 kwietnia 2010

Słońce, alkohol i grube książki

Razi mnie to, że wiosenne słońce mnie wciąż razi. Chyba czas wyciągnąć z szafy okulary przeciwsłoneczne.

Chyba jedynym miejscem, gdzie alkoholem pachnie bardziej niż w wiejskim monopolowym jest tramwaj nocny.
Do każdej jazdy dezynfekcja nosa gratis.

Zawsze mnie dziwiło dlaczego książki zatytułowane "Wstęp do..." są najgrubsze? Skoro "Wstęp do fizyki jądra atomowego" ma ponad 600 stron, to ile stron ma rozwinięcie, ja się pytam?

środa, 7 kwietnia 2010

Drzemka na wykładzie

Zdarza się Wam przysnąć czasem na wykładzie? (Michał, Ty naiwny głupcze, piszesz tak jakby ktokolwiek na nie chodził...) Zauważyliście, że zawsze gdy już się wraca z bujania w obłokach, to słyszy się z ust prowadzącego: '... i to były najważniejsze przykłady', '... i to musicie koniecznie zapamiętać' itp.?

wtorek, 6 kwietnia 2010

Sport + internet

Uwielbiam oglądać sport przez internet. Gdy oglądałem skoki narciarskie na olimpiadzie, to w pierwszej fazie widziałem nieruchomego skoczka na rozbiegu, by chwilę później ujrzeć go wypoczętego, oczekującego na dole na wynik. Podczas niedawnego meczu Polski w piłkę nożną po 10 sekundach wyskakiwała reklama, a dalsze podziwianie naszych orłów wymagało odświeżenia strony, co trwało około 20 sekund. Dziś oglądałem mecz Barcelony w chińskiej telewizji.


Z polskich serwisów informacyjnych wynika, że Barcelona wygrała.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Niebezpieczne bieganie

Zawsze sądziłem, że podczas biegania grozi mi jedynie połamanie nóg. Wczoraj dowiedziałem się, że grozi mi coś o wiele gorszego. Ponoć obtarcia sutków to jeden z najpowszechniejszych problemów wśród biegaczy. By tego uniknąć można smarować sutki wazeliną lub stosować plastry. Wazelina mi się źle kojarzy, więc zostają plastry. Już nawet wybrałem model. W kształcie kwiatka. W słuchawkach marchewkowe pole, kwiatowe plastry na sutki i jazda - w miasto!

niedziela, 4 kwietnia 2010

Częste picie jako sposób na długie życie

Wyczytałem dziś, że najstarszy kiedykolwiek żyjący na Świecie mężczyzna dożył 120 lat. Stwierdził podobno, że prędzej umrze niż przestanie pić alkohol. Sądzę, że to bardzo dobre motto życiowe. Dodatkowo zaczął palić w wieku 70 lat. Palenie widać nie tylko nie zabija, ale wręcz konserwuje...

Victoria Września zremisowała wczoraj 0 : 0. Wynik trzeba przyznać bardzo świąteczny. Trener po meczu powiedział, że piłkarze byli rano ze święconką i jaja zostawili w domu.

PS. Znacie może jakieś  piosenki odpowiednie na jogging? Mam już dość biegania w rytm marchewkowego pola Lady Pank...

sobota, 3 kwietnia 2010

Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt!
Bardzo widać, że fotomontaż?


piątek, 2 kwietnia 2010

Władca Kabli i sezon odkrytej łydki

Drużyna Kabla, Dwa Kable, Powrót Kabla. Okazało się, że niepotrzebny kabel był jednak niepotrzebny, natomiast inny, który w ogóle nawet nie był podłączony do telefonu okazał się kluczowy. Powrócił więc na łono rodziny, wraz z sygnałem w słuchawce.
Dodatkowo dziś kupiłem telefon bezprzewodowy. Nareszcie będzie można rozmawiać siedząc na sedesie.

Pan Bartosz rozpoczął w poniedziałek sezon odkrytej łydki*. Ja we wtorek dołączyłem się do tej zacnej akcji. Nasze łydki zostały entuzjastycznie powitane na ulicach Poznania.

*- zdjęcie nieznanej łydki odnalezione na Google.pl. Urzekła mnie ta kompozycja.

czwartek, 1 kwietnia 2010

... żartów!

Prima Aprilis! (wł. Prima dies Aprilis : dzień żartów)
Przede wszystkim nie zamykam bloga, więc nie jest to ostatnia notka. Niestety również nie uszykowałem nic ekstra. Dwa żarty w jednej notce, to chyba całkiem niezły wynik.

Mam trochę wyrzuty sumienia, bo pewnie połowa Czytelników dostała palpitacji serca, a druga połowa musiała lecieć do apteki po Stoperan, ale jak by to powiedział Homer Simson: 'Nie obwiniaj się bez przerwy. Obwiń się raz i żyj dalej.'.

Dziś Steven Gerrard zaprosił mnie do znajomych na naszej-klasie. A pani dzwoniąca przed chwilą z wydawnictwa książek telefonicznych spytała czy jestem mężem swojej Mamy. Wspominałem, że to jeden z moich ulubionych dni w roku?...

Koniec...

Obawiam się, że nadszedł czas zamknąć tego bloga. Statystyki mówią, że coraz mniej osób tu zagląda, widać niczym Hank Moody wypaliłem się jako pisarz...
To przedostatnia notka. Na następną uszykowałem coś ekstra...