run-log.com

czwartek, 29 grudnia 2011

Zagubiony w mieście Życie

Z każdej strony kuszą promocje, zniżki, wyprzedaże. Będąc sam na zakupach mam tylko jedną zasadę - nie wchodzić do sklepów gdzie asortyment nie jest wyraźnie rozdzielony ze względu na płeć. Z jednej strony, w dziale damskim łatwiej jest zostać szturchniętym, pchniętym w tych ekstremalnie klaustrofobicznych wąskich przejściach, a z drugiej strony, męskie ubrania w sporej części sklepów od tych damskich różnią się chyba tylko metką, ewentualnie również rozmiarem, bo krojem na pewno nie...

niedziela, 25 grudnia 2011

Pracuś

Jak powszechnie wiadomo, wieczór wigilijny jest najbardziej pracowitym okresem dla Mikołaja.* A każdą zarwaną nockę trzeba przecież kiedyś odespać...



* - Tak naprawdę to w wigilijny wieczór prezenty roznosi przecież Gwiazdor. No bo Mikołaj dzień pracujący ma 06.12. Ale na potrzebę notki, niech będzie.

piątek, 23 grudnia 2011

Spokojnych Świąt!

Jutro wigilia. Choinka, choć sztuczna (z Tesco - pewnie rakotwórcza i wyprodukowana przez chińskie dzieci), zawsze wprowadza swą obecnością choć odrobinę świątecznego nastroju i uśmiechu. I choć dla mnie te Święta będą na pewno najsmutniejsze dotychczas, to Wam wszystkim, Drodzy Czytelnicy, chciałbym życzyć Spokojnych i Rodzinnych Świąt oraz spełnienia wszystkich marzeń!

No i bogatego gwiazdora, rzecz jasna. A w Nowym Roku życzę Wam jak najczęstszych notek na mym blogu...

wtorek, 20 grudnia 2011

Historia rodem z filmu dla dorosłych

To jedna z tych historii, w którą - choć jest prawdziwa - pewnie nikt mi nie uwierzy. W pracy dostałem zadanie specjalne polegające na rozwożeniu plakatów po szkołach. W jednej ze szkół poszedłem do sekretariatu by spytać o pozwolenie. Pani (na oko około 50?) zerknęła na plakat, później na mnie, powiedziała, że nie ma sprawy i że zadzwoni do Pani Eugenii by uszykowała miejsce na tablicy informacyjnej. Oto zapis rozmowy: 'Pani Eugenio, tu za chwilę przyjdzie do Pani taki przystojny młody Pan. Proszę uszykować miejsce na plakat.'. Po czym spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. I choć to brzmi jak początek filmu dla dorosłych, to wszystkich uspokajam - do niczego nie doszło. W końcu byłem w pracy...

niedziela, 18 grudnia 2011

Lekki jak zapaśnik sumo

Kolejne godziny w pracy za mną. Dzieciaki są niemożliwe. Już pomijając fakt, że tych powstających na bieżąco teorii fizycznych nie powstydziłby się żaden pisarz 'sajens fikszyn', to czasem aż strach zadawać kolejne pytania (strach, że się nie uda utrzymać choć względnej powagi)... Okazuje się bowiem, że zajęcia odbywały się na złomowisku, a statystyczny zapaśnik sumo waży tonę... I nagle (przy wtórze okrzyków) okazuje się, że dla dzieci ważących pewnie z 20-30 kg, zapaśnik ważący 140 kg waży mało...

środa, 14 grudnia 2011

Pierwszy dzień w pracy

No i w ten oto sposób pierwszy dzień w pracy przeszedł do historii. Wrażenia pozytywne, jak najbardziej. No ale jak mogłoby być inaczej jeśli dzieci (oprócz zadawania miliardów pytań - to nawet więcej niż ja z reguły) na pytanie 'co robią magnesy gdy próbujemy zetknąć je jednakowymi biegunami?' odpowiadają, że 'się nie lubią!'?..

piątek, 9 grudnia 2011

Niedociągnięcia

Rozwój nauki dostarcza coraz to nowych wymówek na nasze niedoskonałości. Nie umiesz pisać? Dysleksja. Nie umiesz liczyć? Dyskalkulia. Jesteś śpiochem? To przecież nie Twoja wina - jesteś widocznie 'nosicielem pewnego wariantu genu ABCC9'... Tym samym mogę dumnie stanąć w jednym szeregu z 20% europejczyków, którzy również posiadają ten wariant ABCC9, oraz z Albertem Einsteinem, który ponoć spał nawet 11 godzin na dobę... Nie wiem czy taka długość snu uczyni mnie mądrzejszym, ale spróbować można...

wtorek, 6 grudnia 2011

Ciężkie buciory

Byłem parę dni temu w zakładzie medycyny pracy. Kolejne etapy badania mijały bez większych problemów. I wtedy nadszedł czas ważenia... Gdy zacząłem ściągać buty, Pani powiedziała, że nie trzeba - się odejmie od wyniku. I teraz możliwości są dwie. Albo moje buty ważą 5 kg, albo się spasłem...

piątek, 2 grudnia 2011

Ciężki los bohaterów dzieciństwa

Jako że pogoda powoli staje się iście jesienna (a więc i o przeziębienie łatwo), zmuszony byłem kupić parę dni temu chusteczki higieniczne. Wybór ekspedientki padł na paczkę z Tweetem. Z jednej strony to urocze, ale z drugiej trochę mi go szkoda, jak wycieram w niego swój zasmarkany nos... Tweete, na pocieszenie, zawsze mogło być gorzej - mogłeś być tym uroczym pieskiem z papieru toaletowego Velvet...

środa, 30 listopada 2011

Sposób na niepogodę

Byłem niedawno się (profilaktycznie) przebadać - zrobić sobie wyniki moczu i krwi. Muszę przyznać, że chyba nic (nie mylić z nikt) tak dobrze nie ogrzewa dłoni jak pojemnik z moczem...

wtorek, 29 listopada 2011

Leczenie ran

Ciężko dojść do siebie po tym wszystkim - czas nie zawsze spieszy się z leczeniem ran. Mimo wszystko obiecuję, że postaram się wrócić do pisania i zarówno Was, jak i siebie dalej próbować zarażać pogodą ducha i choć umiarkowanym optymizmem.

poniedziałek, 17 października 2011

12. Poznań Maraton

Jestem ciekaw, czy żółw po przebiegnięciu maratonu również miałby takie zakwasy? Bo tempo w sumie podobne... A tak na serio, to z osiągniętego czasu jestem zadowolony, choć niestety w tym roku dałem się zdublować (co prawda tylko jednemu Kenijczykowi i na 20. kilometrze, ale zawsze), no i Rychu przybiegł prawie 30 min. przede mną...

Statystyki:
Dystans: 42,195 km
Czas netto: 04:46:46
Ilość zjedzonych bananów: ok. 4
Ilość wypitego Powerade'a: ok. 2,5 l
Miejsce: 3976/4619
Ilość spalonych kalorii: 3549

wtorek, 4 października 2011

Września

Sporo się dzieje ostatnio w tej Wrześni. Najpierw wyczytuję w lokalnej gazecie, że niedoszły złodziej bił się z policjantami 20 metrów od mojego bloku, a następnie wyglądając przez okno zauważam stado (6) krów na placu zabaw... Odruchowe przetarcie oczu nie pomogło. I w dodatku robiło się coraz dziwniej - krowy owe zaczepiały dzieci i robiły sobie z nimi zdjęcia. Gdy już wciskałem zieloną słuchawkę telefonu z wybranym numer psychiatry, po wnikliwszej analizie doszedłem do wniosku, że to akcja reklamowa jednego z wrzesińskich lokali. Krowy te trzymały bowiem transparenty z hasłami 'jedz kurczaki!', 'kurczaki są pyszne!'... I jak tu nie oszaleć w tym kraju, w którym na dokładkę politycy za moje pieniądze zapychają mi skrzynkę pocztową deklaracjami, hasłami i obietnicami nie nadającymi się czasem nawet na makulaturę?..

piątek, 30 września 2011

Głośnik w komórce

Tak sobie czasem myślę, że osoba, która wymyśliła głośniki w komórkach, widząc jak wykorzystuje je młodzież, albo przewraca się w grobie, albo myśli o samobójstwie... by móc się trochę poprzewracać.

środa, 28 września 2011

Statystycznie

Od momentu ostatniej notki minęło 8 dni, w międzyczasie:
  • Przebiegłem 9,59 km,
  • przybyło mi jednego Chrześniaka, 
  • odnotowałem jedną wygraną u bukmachera - 0,32 zł (3,50 kosztował kupon),
  • z nerwów straciłem sporo włosów - jeszcze dokładnie liczę.

poniedziałek, 19 września 2011

Doświadczenie

Co to nastały za dziwne czasy, żeby nawet do pracy w myjni samochodowej potrzebne było doświadczenie zawodowe?..

czwartek, 15 września 2011

Września

Mikołaj już się trochę we Wrześni zadomowił. Widział już nawet wielbłąda. Wuja opowiadał mu o strajku dzieci wrzesińskich, obchodach 750-lecia miasta i innych istotnych sprawach. Na koniec zaproponowałem, by wymienił - jeśli zna - miasto piękniejsze niż Wrześnię. Nie odpowiedział nic... (i zapewne nie dlatego, że jeszcze nie potrafi mówić)

niedziela, 11 września 2011

Wujowskie obowiązki

Jeśli żaden huragan nie pokrzyżuje tych planów, to od wtorku (przez ponad tydzień) będę wujkiem pełną gębą (pełnym pampersem?). Będę robił wszystko to, co należy do obowiązków dorosłego względem dziecka : robił głupie miny, tarmosił poliki, bawił się, no i czytał książki. Już uszykowałem nawet parę fizycznych...

czwartek, 8 września 2011

Wielki mały Kibic

Mikołaj chwilę po zakończeniu meczu Polska - Niemcy.


wtorek, 6 września 2011

Mecz FM

Dzisiejszy mecz (Polska - Niemcy) wyjątkowo zmuszony byłem śledzić nie telewizyjnie, lecz radiowo (Program Pierwszy Polskiego Radia). I okazało się, że jest to sposób o wiele bardziej wymagający. Bo oto trzeba sobie wyobrazić, że Szczęsny wyciągnął się niczym 'gepard polujący na myszy w Afryce', a Brożek wszedł między obrońców niczym 'byk między dwie żyrafy'. I aż żałuję, że na ostatnie minuty dotarłem do domu i obejrzałem je w telewizji przy wyłączonym radiu...

poniedziałek, 5 września 2011

Po prostu kultowy

Pewne teksty, filmy, wydarzenia są po prostu kultowe. Pewnie dlatego, gdy dostałem od Tesco list zatytułowany 'Clubcard wyciąg', to pierwszym skojarzeniem ze słowem 'wyciąg' nie był wyciąg bankowy, lecz Dzień Świra...

czwartek, 1 września 2011

"PROSZE O PRACE!!!!!!!!!!"

"Mam na imię Klaudia i mam 19lat. Jestem miła i sympatyczą dziewczyną. Poszukuję pracy na stałe po okresie próbnym. Posiadam prawo jazdy kat.B. Najchętniej chciałabym żeby była to praca zwiazana z zoologią lub kosmetologią ale z innej też nie pogardze. Pozdrawiam"


Może to jest jakiś pomysł?..


[Znalezione na Gumtree]

środa, 31 sierpnia 2011

Młody zespół

Samo poszukiwanie pracy okazało się zajęciem tak praco- i czasochłonnym, że ktoś powinien mi wręcz za to płacić...
Chciałbym się przy okazji podzielić z Wami paroma uwagami odnośnie treści ogłoszeń, które mi przyszło przeglądać. Obraz polskich przedsiębiorstw jaki się z tego wszystkiego wyłania jest następujący: część firm gwałtownie się rozwija, część to międzynarodowe korporacje, a część oferuje pracę w młodym zespole. A najwięcej przedsiębiorstw łączy w sobie wszystkie te cechy. Najbardziej mnie ciekawi jednak to, co się dzieje ze starszymi osobami w takich firmach? Częsta rotacja czy wysoka śmiertelność?..

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Urodziny

Parę dni temu miałem urodziny. To była (pojawiająca się co roku) niepowtarzalna szansa złożenia mi życzeń urodzinowych. Wszystkim, którzy z tej możliwości skorzystali, serdecznie dziękuję. Zwłaszcza, że przecież 18 lat nie kończy się codziennie...

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Jedzenie vs. bieganie

Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, lecz każda czynność powoduje, że spalamy choć trochę kalorii. Czas więc na małe porównanie. Zgodnie z Dailymile.com, podczas zeszłorocznego maratonu spaliłem dokładnie 3881 kalorii. Okazuje się natomiast, że podczas godziny siedzenia spala się ok. 100 kcal, a podczas jedzenia - 98 (niech żyje praca biurowa - najlepszy sposób na zgubienie zbędnych kilogramów!). Wynika stąd więc, że aby spalić tyle tłuszczyku ile ja spaliłem podczas maratonu, należałoby jeść w pozycji siedzącej non stop przez ponad 19,5 godziny. Chyba jednak wolę to bieganie...

niedziela, 21 sierpnia 2011

Mały tłuścioszek. Ale czy na pewno?

Mikuś, zgodnie z ostatnimi pomiarami, waży obecnie 8,5 kg i mierzy 70 cm. Mogłoby się więc wydawać, że jest małym tłuścioszkiem, ALE!.. Biorąc pod uwagę jego wiek oraz czas ciąży (w sumie około 14 miesięcy) wyliczyłem, że rośnie on w (średnim - słowo klucz) tempie pięciu centymetrów na miesiąc. Jeśli to tempo się utrzyma, to bratanek przerośnie mnie za dokładnie 21 miesięcy, a więc za niecałe 2 lata. Zakładając natomiast, że ja skurczyłbym się do jego rozmiarów, a wraz ze wzrostem proporcjonalnie zmniejszałaby się moja waga, to mając 70 centymetrów wzrostu ważyłbym prawie 30 kg... I kto tu jest małym tłuścioszkiem?..

piątek, 19 sierpnia 2011

Wstydniś

Jako że jestem w trakcie poszukiwania pracy, ostatnimi czasy mam okazję przeglądać dość pokaźną porcję ofert. W jednej z nich drukowanymi literami zaznaczono, że zapewniona jest pełna dyskrecja. Zaintrygowało mnie to bardzo i zacząłem się zastanawiać jak dotarłem do oferty zatrudnienia w klubie nocnym? Po chwili, gdy przeczytałem całość oferty, okazało się jednak, że to oferta szkolenia przygotowującego do pracy w charakterze przedstawiciela farmaceutycznego... Jak widać wstydzić się można różnych rzeczy.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Strajk

Wczoraj strajkowali kolejarze, dziś, z tego co widzę, strajkuje ich strona internetowa... Cóż, przynajmniej rozłożyli to na raty...

Tak propo monopolistów, to dwa dni temu dostałem list od TESCO odnośnie punktów na mojej karcie ClubCard. Już mam prawie 200 punktów, także niedługo dostanę kupon na 2 zł. Szaleństwo. Ale ciekawszy jest inny aspekt tej korespondencji. Otóż list ten przyszedł z... Anglii - przez Royal Mail! Wiedziałem, że Poczta Polska nie ma najniższych cen na rynku, no ale bez przesady...

sobota, 13 sierpnia 2011

Cytatowo, wyjątkowo, bezpuentowo

Natknąłem się ostatnio na (moim zdaniem) piękny cytat z Samuela Becketta :
"Czy próbowałeś? Czy przegrałeś? Nie ma to znaczenia. Próbuj ponownie. Przegraj ponownie. Przegraj lepiej.".

Ot tak, bez puenty, na pozytywny dzień dla Was, Drodzy Czytelnicy.

piątek, 12 sierpnia 2011

Modeling

Dziś byłem u fotografa zrobić zdjęcie do CV. Takie CV, to nic, tylko wysyłać do agencji modelingu... Brak wymogów intelektualnych i ładna buzia. Jednym słowem - posada stworzona dla mnie.

I na koniec mała zagadka. Co to jest: gdy jestem na czas, spóźnia się, gdy spóźniam się, odjeżdża punktualnie. Firma, na trzy litery.

środa, 10 sierpnia 2011

Waleczny Wuja

Głośno jest ostatnio o rozbojach, które mają miejsce w Wielkiej Brytanii. Jeden z Polaków mieszkający na Wyspach spytany o to co zrobi jak chuligani będą próbowali zaatakować jego dom, odpowiedział, że - i tu cytat - wpierdoli im tym, co będzie miał pod ręką. Również w Nottingham doszło do podobnych burd, w tym również do próby podpalenia komisariatu policji. Komisariaty mogą sobie palić, ale niech się tylko zbliżą do Mikusia, a wezmę przykład z naszego Rodaka...

wtorek, 9 sierpnia 2011

Lwów

Z Map Google wynika, że Poznań od Sak (Saki = miejscowości w której spędzaliśmy wakacje) dzieli prawie 2 000 km. Byliśmy więc całkiem daleko, choć z drugiej strony to tylko 40 razy dalej niż z Wrześni do Poznania... W takiej formie nie brzmi już tak imponująco.

Jeśli chodzi o Lwów, od którego zacznę me wspominki z podróży, to muszę przyznać, że miasto przepiękne, zdecydowanie, ale podróż marszrutką obcokrajowcom przybyłym na EURO 2012 najprawdopodobniej na długo zapadnie w pamięć. Podobnie zresztą jak i fakt, że w niektórych miejscach Lwowa bieżąca woda dostępna jest nadal jedynie przez 6 godzin na dobę...

niedziela, 7 sierpnia 2011

RedBull X-Fighters

Co prawda wczoraj nadal (a dziś tym bardziej) gardło dawało mi się we znaki, lecz mimo to zawodnicy zawodów RedBull X-Figters mieli okazję podziwiać mnie z góry podczas wczorajszych zawodów (a przy okazji i ja ich, tyle, że od dołu). Jestem ciekaw, czy wyglądałem z góry równie efektownie jak oni z dołu...

piątek, 5 sierpnia 2011

I'm back and I'm opalony

Stęsknionych Czytelników zawiadamiam, że w środę o godzinie 16, po ponad 50-godzinnej podróży (od 13.20 w poniedziałek), wróciłem do domu. Niestety praktycznie od razu gorączką i ból gardła (ach ta ukraińska kuszetkowa klimatyzacja) zaciągnęły mnie do łóżka...

Zgodnie z obietnicą prowadziłem naskrórne notatki, było ich jednak tak wiele, że zlały się w jednorodną opaleniznę z której niewiele można odczytać... Mimo wszystko na pewno jeszcze niejedna historia z wyjazdu się tu pojawi. Miło Was znów widzieć (czy jakby to tam sensownie napisać).

czwartek, 21 lipca 2011

Krymskie wakacje

Już jutro wyjeżdżam na prawie 2 tygodnie na wakacje - na Krym. Obawiam się, że wiązać się to będzie z przerwą w prowadzeniu bloga - nie jestem pewien czy tam w ogóle prąd mają, a co dopiero Internet... Nawet jeśli i prądu i Internetu nie będzie, to możecie być pewni, Drodzy Czytelnicy, że choćby i przy kaganku ołówkiem na własnym ciele będę swoje uwagi spisywał!

Krecia ślepota

Byłem dziś u optyka wymienić szkła w okularach. Jedno oko pogorszyło mi się w stosunku do ostatniego badania (trochę ponad rok temu?) o 0,5 dioptrii, a drugie o 0,25. Pora rozejrzeć się za psem przewodnikiem...

środa, 20 lipca 2011

Górskie krajobrazy

Wanna do hrydromasażu, o której wspominałem kilka notek wcześniej, ustawiona jest w taki sposób, że podczas zabiegu (15 minut) pacjent ustawiony jest w odległości niecałego metra przodem do ściany. Mogło by się wydawać, że zabieg ten musi zakończyć się nudą, na szczęście jednak na ścianie po prawej stronie zawieszono plakat, na którym widnieją dwie łódki w jeziorze na granicy gór. I od razu jest dużo ciekawiej...

poniedziałek, 18 lipca 2011

Jarocin

Gdy w piątek na dworcu zauważyłem całe hordy ludzi w irokezach wybierających się na festiwal w Jarocinie (na który zresztą i ja się wybrałem), stwierdziłem, że to zapewne jedno z tych wydarzeń, które albo się pamięta bardzo długo, albo wcale...

czwartek, 14 lipca 2011

Wieś

Gdy hałas za oknem otworzył mi oko, na ucho założyłem poduszkę. O której te śmieciary przyjeżdżają - pomyślałem zerkając przez uchylone okno na, górujące w okolicy południa, słońce. Po kwadransie walki wydało mi się dziwne to, by śmieciarka wywoziła tak długo śmieci. Równie zdegustowany, co zaspany, podszedłem do okna, za którym zauważyłem jeżdżący po trawniku pomiędzy blokami, traktor. Zacząłem rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu pasących się krów, lecz nic takiego nie zaobserwowałem. Przetarcie oczu i jedno uderzenie w twarz wystarczyło by pojąć, że owy traktor najzwyczajniej w Świecie kosi trawę. Zamknąłem okno, położyłem się z powrotem na snopku i wróciłem do snów o wielkim mieście...

wtorek, 12 lipca 2011

Rehabilitacja

Przyjąłem dziś ostatnią tabletkę przepisaną przez lekarza w związku z moją kontuzją. Poza tym od wczoraj chodzę na rehabilitację, a dokładniej rzecz biorąc na fizykoterapię. Muszę przyznać, że jest to momentami dość zabawne. Gdy poszedłem wczoraj do pomieszczenia oznaczonego jako 'hydroterapia' i wszedłem do głębokiej wanny, swą pracę rozpoczęły dysze masujące me nogi pęcherzykami powietrza. Po chwili poczułem dość mocne uderzenie w samo kolano. Po chwili kolejne, niżej, i tak jeszcze kilka razy. 'Twarde te pęcherzyki. Pewnie to jakiegoś rodzaju kamienie do masażu' - pomyślałem. Jakież więc było moje zdziwienie gdy dysze zakończyły swą pracę i moim oczom na dnie wanny ukazał się obiekt będący oderwaną częścią maszyny a wyglądem przypominający bolec. Nie powiem, szczerze mnie to wszystko rozbawiło. Jednak to prawda, że trzeba mieć zdrowie, by być chorym...

poniedziałek, 11 lipca 2011

Przestój

Tak długo to trwało, że nawet Mikuś zasnął oczekując na nową notkę...

piątek, 8 lipca 2011

Parasol

Ciekawy to kraj, w którym podczas ulewy nie tylko od strony chmur, ale także (a może i przede wszystkim) od strony ulicy trzeba się parasolem osłaniać...

Świeżo upieczony magister

W taką pogodę jak dziś, określenie 'świeżo upieczony magister' przyjmuje nieco inne znaczenie...

środa, 6 lipca 2011

Ślepy jak Steven Segal

Lista rzeczy, które pozostawiłem na 'po magisterce' okazała się dłuższa niż myślałem. Częściowo udało mi się już ją jednak zrealizować. Dla przykładu - trochę włosów na głowie ubyło, to i chłodzenie na upalne dni lepsze. Już nie wyglądam jak Steven Segal, niestety... Jutro natomiast, podczas badania wzroku, okaże się, czy pseudonim 'kret' jest adekwatny, czy też nie do końca...

poniedziałek, 4 lipca 2011

Grunt to grunt

W ramach spokojnych przygotowań do odnalezienia się na rynku pracy (gdzie podobno - jak to powiedział Dziekan podczas absolutorium - praca nie tylko na nas czeka, ale nawet i nas szuka) wertowałem strony w poszukiwaniu przydatnych informacji. Tytuły niektórych artykułów, takie jak 'Magister rzuca cegłą', czy 'Za ile można przeżyć miesiąc?', nie napawają zbyt pozytywnie. A przecież grunt to grunt, powiedziała kotwica. A grunt to pozytywne nastawienie - mówię ja...

niedziela, 3 lipca 2011

Oto jest pytanie

Posiadając tytuł magistra (lecz mimo to z legitymacją studencką w kieszeni) jestem jeszcze studentem, czy już bezrobotnym?.. A może bezrobotnym studentem?..

czwartek, 30 czerwca 2011

Magazynier Michał

'Pół godziny wstydu, a magister na całe życie' - cytat ten, myślę, dobrze obrazuje przebieg dzisiejszych wydarzeń.

Mgr Michał Wiśniewski. Plakietka z taką treścią na drzwi od pokoju by się przydała...

środa, 29 czerwca 2011

Wyższy z wykształceniem

Jutro o tej porze mam nadzieję będę już wyższy z wykształceniem. Lub chociaż z wyższym wykształceniem.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Sandał

Pomimo dość chłodnej momentami dziś pogody, sezon sandałowy oficjalnie uznaję za otwarty. Pragnę uspokoić Czytelników, że pomimo chłodu - skarpetki pozostały w szufladzie.

I równie oficjalnie gratulacje ślę dla Panny Zuzanny z wyższym wykształceniem.

niedziela, 26 czerwca 2011

KitKatowy Brachol

Od środy wydarzyło się tyle, że nawet nie bardzo wiedziałbym od czego zacząć opowiadanie... Dla przykładu Brachol przyleciał wczoraj (na tydzień). Dobrze widzieć zarówno Jego, jak i przywiezione przez Niego KitKaty miętowe... Ich obecność w brytyjskich sklepach to jedna z głównych zalet emigracji.

środa, 22 czerwca 2011

Noc Kupały i wzór na płodność

Dziś najkrótsza noc w roku. Jest sens zarywać noc, skoro taka krótka?..

Z jednej strony ludzie mawiają, że ponoć Noc Kupały to najromantyczniejsza noc w roku, ale z drugiej strony Kupała to przecież pogańska bogini płodności... Czy wartość płodności jest więc wprost proporcjonalna do poziomu romantyczności?

niedziela, 19 czerwca 2011

Victoria Września

Mimo tego, że minęła już ponad doba, nadal nie mogę uwierzyć, że ominęły mnie 80. urodziny Victorii Września... A w ramach ich obchodów mecz Victorii z piłkarzami ekstraklasy (min. Reiss, Bosacki, Goliński, ...) oraz koncert. Ale nie byle jaki koncert... Shazza! Ale biorąc pod uwagę wynik meczu (8:2, przy 1:2 do przerwy) jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że więcej pieniędzy niż na koncert klub wydał w przerwie na "nagrody" dla piłkarzy przeciwnej drużyny...

piątek, 17 czerwca 2011

Bezdobne miziaczki

Gdy odpoczywałem dziś po rejestracji pracy magisterskiej na skwerku przy fontannie pod Teatrem Wielkim (dyskretne chwalenie się coraz lepiej mi wychodzi, prawda?), zauważyłem, że wypoczywających tam ludzi podzielić można na cztery grupy: pierwszą z nich są tzw. miziaczki (czyli pary miziające się), dalej matki z dziećmi, studenci (tu dodatkowo podział na podgrupę 'uczących się na egzamin' i 'świętujących zdanie egzaminu'), na koniec wyszczególnić można, co prawda mało liczną, lecz bodaj najbardziej rzucającą się w oczy grupę kloszardów. W ciągu półtorej godziny zdążyło podejść do mnie czterech bezdomnych. Pierwszy prosił na wino, drugi na chleb, za nim szedł trzeci, który krzyczał na niego i sugerował wszystkim, że tamten chce na wódkę, czwarty podszedł jakiś czas później i prosił na piwo. Z obserwacji mych wynika więc, że średnio połowa bezdomnych jest szczera.

czwartek, 16 czerwca 2011

Plagiat tytułu

Od trzech dni jestem dumnym posiadaczem tytułu swojej pracy magisterskiej. "Zjawiska transportu ładunku w złączach zawierających nadprzewodnik" - to brzmi dumnie, może nawet i mądrze. Pomimo tego, że sumienie mam czyste jak łza (przynajmniej w tym względzie), postanowiłem z czystej ciekawości skorzystać ze strony plagiat.pl. W wersji darmowej (cóż, nadal jestem biednym studentem...) sprawdzić można dziennie maksymalnie 5 fragmentów po 500... znaków. Tak, znaków. A moja praca ma ponad 19 tysięcy... wyrazów. Lekko rozczarowany postanowiłem mimo wszystko wypróbować działanie strony. Wrzuciłem więc te pięciuset znakowe fragmenty i czekałem... czekałem... czekałem. I teraz, po prawie dobie oczekiwania, wiem, że wśród tych 500 znaków czystej literackiej maestrii plagiatu nie ma. Dobrze mi z tym.

środa, 15 czerwca 2011

ClubCard

Gdy stałem wczoraj w kolejce w Tesco, moją uwagę przykuł napis 'płać taniej z kartą ClubCard'. Jako że kolejka nie należała do najkrótszych, a ja byłem na szarym jej końcu, postanowiłem przejść się do stoiska finansowego, podpytać o szczegóły i ewentualnie takową kartę sobie założyć. Początek był imponujący - za każde wydane 2 zł otrzymuje się 1 pkt. Brzmi super, po chwili jednak człowiek zaczyna zastanawiać się, co za taki punkt może dostać. Myślałem, że to trochę działa na zasadzie stacji benzynowej, że posiadając wystarczającą liczbę punktów można sobie coś wybrać z listy 'prezentów'. Okazało się jednak, że za wydane 600 zł (czyli zdobytych 300 punktów) otrzymuje się bon o wartości... 3 zł! Wiadomo, że pieniądze (ani tym bardziej bony) na drzewach nie rosną (choć de facto z papieru, a więc z drzew, są), no ale zważywszy na fakt, że bon ten ma w dodatku przyjść pocztą, chyba więcej niż wartość bonu wyniesie ich sama opłata pocztowa...

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Anielskie urodziny

W sobotę co prawda odczuwaliśmy jeszcze trochę zmęczenie warszawską podróżą, lecz mimo to zdecydowaliśmy się odwiedzić małą Angelikę w związku z Jej pierwszymi urodzinami. Oprócz wesołej świnki otrzymała również szemrzącą biedronkę oraz zestaw pampersów (co by nie musiała załatwiać się do garnuszka na klocuszka). Angelika po prostu rozkoszna. Bardzo ciekawa świata - po chrzestnym, zdecydowanie. Zresztą widać na zdjęciu, jak Ją aparat zainteresował. Mam jeszcze kilka zdjęć robionych w trakcie jak mi go wyrywała, ale nie zamieszczam, bo wstyd trochę się przyznać, że roczne dziecko ma więcej siły ode mnie... 


Tak poza tym, to Angelika zaczyna już powoli sobie dreptać, także jak w końcu wyleczę nogę, to będziemy razem biegać maratony...

sobota, 11 czerwca 2011

Yesterday Music Day

Wczoraj, po 7 godzinach jazdy, w trakcie których min. spotkaliśmy Peję w McDonaldzie, dotarliśmy z Magdą na koncert Iron Maiden. Panowie, pomimo podeszłego wieku, zdecydowanie dają jeszcze radę, a Bruce wybiegał wczoraj na scenie co najmniej dystans maratonu...

piątek, 10 czerwca 2011

Garnuszek na klocuszek

W związku z przypadającym niedługo roczkiem Angeliki, byliśmy dziś z Magdą w Smyku. Nigdy nie przypuszczałem, że wybór pomiędzy szczeniaczkiem uczniaczkiem, krzesełkiem uczydełkiem a radosną świnką może być tak trudny. Garnuszek na klocuszek, już ze względu na samą nazwę, już na samym początku został wyeliminowany. Jakoś tak się dziwnie kojarzy...

środa, 8 czerwca 2011

Koniec końców, 20 lat minęło jak jeden dzień

Ponoć wszystko, co kiedyś miało swój początek, będzie mieć również i swój koniec. Podobnie jest ze studiami. Dziś byłem na ostatnich mych zajęciach studenckich. W dodatku, warte podkreślenia jest to, że po 20 latach (od przedszkola, przez podstawówkę, gimnazjum, liceum i teraz studia) najprawdopodobniej nadszedł kres również wspólnego przebywania z Agą w jednej klasie/grupie. Nie mam jednak nic przeciwko temu, byśmy oboje znaleźli pracę marzeń w tej samej firmie. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się, że również i po zasiłek dla bezrobotnych będziemy razem chodzić... Czego zarówno sobie, jak i Adze, życzę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Najlepszy lek na ból

Gdy wracałem z Wrześni do Poznania, w związku z bolącą nogą, postanowiłem zmienić buty. Jako że na ten moment nie mam żadnych sprawnych i obecnie używanych adidasów niebiegowych, ratowałem się jako mogłem - znalazłem stare (aczkolwiek wyglądały na porządne i niezniszczone) w szafie i założyłem na nogi. Nie spodziewałem się, że jeszcze przed dojazdem do Poznania zupełnie zapomnę o bólu, z którym byłem u lekarza - obtarłem sobie lewą stopę... Jednak to prawda, że najlepszym lekiem na ból jest... ból w innym miejscu. Poza tym gdy zobaczyłem rachunek za leki w aptece, to już zupełnie nic mnie nie bolało... no może oprócz głowy...

niedziela, 5 czerwca 2011

Nogi jak jeleń

W związku z trapiącą mnie od pewnego czasu kontuzją, byłem w piątek u prześwietlenia i u ortopedy. Nie bardzo mogę napisać, że nogi mam jak łania, bo łania to kobieta. 'Mieć nogi jak jeleń' nie brzmi już niestety tak korzystnie i średnio nadaje się na (auto)komplement...


Przy tym zdjęciu tytuł piosenki Czarno-czarnych 'chcę oglądać Twoje nogi' nabiera trochę innego znaczenia. W każdym razie, ortopeda mi tak nie zaśpiewał prosząc o płytę ze zdjęciami...

piątek, 3 czerwca 2011

Pobudka

Obudziłem się dziś wypoczęty i pełen energii. A później zadzwonił budzik i się obudziłem...

środa, 1 czerwca 2011

Dzień Dziecka

Zarówno sobie, jak i pozostałym Dzieciom odwiedzającym tego bloga, w dniu dzisiejszym chciałbym życzyć wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich, nawet tych najbardziej naiwnych i dziecinnych, marzeń!

Dzień ten stał się obecnie chyba moim ulubionym dniem roku. I to nie tylko dlatego, że dostałem dziś cukierka na ulicy...

poniedziałek, 30 maja 2011

Bogusław Wołoszański bez stanika

Nie wiem jak Wam, ale mi osoba słuchająca na głos muzyki z komórki kojarzy się raczej z wracającymi ze szkoły uczniami podstawówki, niż z kimś poważnym. Dlatego tym większe było moje zdziwienie gdy wczoraj zobaczyłem (i usłyszałem) dorosłego już faceta słuchającego na komórce... Sensacji XX wieku Bogusława Wołoszańskiego. Edukacja historyczna jeszcze nigdy nie była tak innowacyjna.

Chciałbym również przypomnieć, że dzisiejszy dzień jest Międzynarodowym Dniem Bez Stanika. Nawet ja dziś swojego nie założyłem...

Jedzenie i brak umiaru

To staje się aż podejrzane, że z każdego weekendu spędzonego u Rodziny Magdy zawsze wracam o jedną dziurkę w pasku pulchniejszy... A może to pasek się kurczy po prostu...

czwartek, 26 maja 2011

Honorowe krwiodawstwo

W nowo odmalowanym tunelu wrzesińskiego dworca przywitał mnie dziś wielki czerwony napis 'witamy w mieście, w którym krew leje się litrami'. Nie mogę niestety nawet powiedzieć, że był on jakiejś szczególnej urody... Pozostaje mieć tylko nadzieję, że potencjalni turyści (w końcu nie każde miasto ma dwa wielbłądy) odczytają to hasło bardziej jako chęć pochwalenia się i dumę z powodu prężnie rozwijającego się lokalnego honorowego krwiodawstwa...

Czasoumilacz

Po całych miesiącach intelektualnej stagnacji, ostatnio bardzo przyspieszyłem z pisaniem pracy (przez ostatnie 2 tygodnie napisałem więcej niż przez wcześniejsze 2 miesiące?). A więc jednak to prawda, że daną czynność z reguły wykonuje się w czasie, który się na jej zrealizowanie ma...

wtorek, 24 maja 2011

Absolutorium

Gdy w niedzielny poranek  pędziliśmy na absolutorium, wsiedliśmy z Magdą do pierwszego lepszego tramwaju, który podjechał. Zanim motorniczy oznajmił, że pojazd się popsuł i dalej nie pojedziemy, Magda zdążyła tylko stwierdzić, że w wagonie pachnie jakby się popsuły hamulce... Widocznie rzeczywiście się popsuły. Na szczęście (po krótkim, zdrowotnym biegu) w dalszą podróż zechciał zabrać nas autobus. Reszta uroczystości przebiegła już raczej bez większych problemów i teraz śmiało mogę napisać, że... No właśnie, że niby co? Ani to ja absolwent, ani tym bardziej magister... Mogę więc śmiało napisać, że otrzymałem absolutorium. Radość była spora, a i trochę się wzruszyłem, przyznaję, ale lepiej chyba na ten moment to wszystko trochę zbagatelizować, niż popadać w huraoptymizm, co by jeszcze się bardziej do pisania zmobilizować... Tytule magistra - nadchodzę!


sobota, 21 maja 2011

Niech żyje bal

Bal absolutoryjny w typowo weselnej konwencji, także zabawa przednia, zdecydowanie... W dodatku na szczęście i dzisiejsze spotkanie z rzeczywistością nie było nadto gwałtowne czy zbytnio bolesne. Jednym słowem super! Szkoda tylko, że dziś jest jeden z tych dni, w których lody kupione w sklepie rozpuszczają się jeszcze przed dojściem do kasy...

piątek, 20 maja 2011

Bana z prawnikiem w tle

Gdy jesteś się umówionym na spotkanie z Promotorem, lepiej jest wybrać inny niż pociąg środek transportu. Pociąg ma tę poważną wadę, że zawsze może się popsuć w Kostrzynie Wlkp.. I to mnie dziś właśnie spotkało. Po ponadgodzinnym oczekiwaniu na peronie, odjechaliśmy kolejnym pociągiem, już po zakończeniu promotorskiego dyżuru. Przynajmniej się opaliłem. A i scena, gdy konduktor mówi do jednego z wykłócających się pasażerów, żeby poszedł do prawnika jeśli chce, a tamten odpowiada mu, że sam jest prawnikiem (tu pokazał wymownie trzymaną w rękach togę) i właśnie jedzie na rozprawę, była warta czekania...

środa, 18 maja 2011

Zakupowy maraton

Po dzisiejszych zakupach doszedłem do wniosku, że bardziej męczącym jest dla mnie spędzenie pół godziny w supermarkecie niż, dla przykładu, przebiegnięcie półmaratonu. A i nogi po tym pierwszym bardziej bolą...

wtorek, 17 maja 2011

Wpływ kultury na życie człowieka

Byliśmy dziś na koncercie Chóru Kameralnego 'Kijów' w ramach festiwalu Ukraińska Wiosna. Przy okazji oswoiłem się trochę z Aulą, w której za niecały tydzień odbędzie się moje absolutorium... Zauważyłem, że miejsca takich wydarzeń kulturalnych, z trochę wyższej półki, są na ogół pełne interesujących osób. Jeden pan czytał SMSa przy pomocy lupy, drugi oglądał koncert przez lornetkę (siedział w 7 rzędzie - specjalnie liczyłem)... Możliwości są dwie - albo kultura powoduje, że człowiek dziwaczeje, albo ślepnie...

niedziela, 15 maja 2011

Slangowy krecik

Krecik - zbliżająca się kupa.
- Muszę iść.
- Czemu?
- Goni mnie krecik.
[Źródło : Miejski słownik slangu i mowy potocznej - znalezione przez Zuzannę]

Urzekający dialog, zdecydowanie. Poza tym od teraz mój pseudonim nabiera nowego znaczenia. A czy Ciebie już dziś goniłem?..

czwartek, 12 maja 2011

Spalone chipsy

Od kilku dni chodziła za mną wielka ochota na paprykowe chipsy. Wczoraj poddałem się tej zachciance i zjadłem prawie całego TV-paka za jednym posiedzeniem, po czym poszedłem wszystko wybiegać. Doszedłem do wniosku, że inni łączą bieganie z dietą, ponieważ zależy im by schudnąć, a ja biegam żeby móc się bez wyrzutów obżerać...

wtorek, 10 maja 2011

Pożegnalne kolokwium i małe kciuki

Jutro moje ostatnie kolokwium w życiu! Nostalgiczna radość. Mikuś na pewno będzie trzymał kciuki, trzymaj i Ty.


poniedziałek, 9 maja 2011

Mały Morświnek (Żuczek)

Pewnie oberwie mi się za to, że wcześniej się nie chwaliłem takim Szczęściem, ale chciałbym szanownym Czytelnikom przedstawić Kogoś bardzo wyjątkowego... Najmłodszy i zarazem najprzystojniejszy członek Rodziny, mój ukochany (i ulubiony) bratanek - Mikołaj.


sobota, 7 maja 2011

Piłkarskie powitanie

Uroczyście oświadczam, że prawie dokładnie dobę temu dotknęliśmy ponownie, cudownie miękkiej, polskiej ziemi. Ku mojemu zdziwieniu, w ramach słynnej polskiej gościnności, Wydział powitał mnie dziś darmowym stołem do piłkarzyków... Na ostatnim roku! Miesiąc przed końcem studiów! Chyba jednak będę bronił się we wrześniu...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Bed i wheel

Jutro o tej porze będę kładł się zapewne do bed. Biorąc pod uwagę moją chorobę lokomocyjną, trzymajcie proszę kciuki bym tylko w samolocie nie usiadł przypadkiem na kole...

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Tradycja rzecz święta

Zgodnie z wynikami sondażu, z polityków, rodacy najchętniej oblaliby wodą Jarosława. Sam chętnie przywaliłbym mu z wiadra... wody, rzecz jasna.
Ale zgodnie z tradycją, dziś wodą polewane winny być wyłącznie białogłowy. Mężczyznę oblać, teoretycznie, jest możliwość jedynie dnia jutrzejszego, lecz tylko i wyłącznie do czasu, w którym świnie opuszczą chlew... I nie chodzi tu wcale o wyjście delikwenta z pokoju... Tak głosi tradycja!

A, i Wesołych Świąt tak w ogóle! Uf, zdążyłem...

niedziela, 24 kwietnia 2011

Gleba

Dziś zaliczyłem bodaj pierwszy upadek podczas biegu. Na szczęście miało to miejsce kawałek za ograniczeniem prędkości do 40 km/h, nie biegłem więc zbyt szybko...

sobota, 23 kwietnia 2011

Czas

Ależ ten czas pędzi. Przecież jeszcze tydzień temu byliśmy na koncercie Archive, a już lada dzień (dosłownie) Święta... W dodatku, już za niecały tydzień, będziemy w krainie Robin Hooda świętować książęcy ślub. Moglibyśmy co prawda wybrać się i na wesele do Londynu, ale zrezygnowaliśmy. Ryzyko, że panna młoda podczas uroczystości by się we mnie od pierwszego wejrzenia zakochała, było zbyt duże...

czwartek, 21 kwietnia 2011

Atomowy Frankenstein

Dziś na zajęciach z filozofii Prowadzący powiedział, że jako że ilość materii na Ziemi jest ograniczona, prawdopodobnym jest, że mamy np. atom, który należał wcześniej do kogoś znanego. Od razu puściłem wodzę fantazji i doszedłem do wniosku, że z jednej strony muszę składać się z atomów z mózgu Alberta Einsteina, a z drugiej ze złuszczonego naskórka Brada Pitta...

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Biegający z autobusami

Gdy czekałem w piątek na autobus, ujrzałem w tle znajomą sylwetkę. Okazało się, że to Kuba właśnie wyszedł pobiegać... Porozmawialiśmy parę minut, po czym Kuba pobiegł dalej, a ja  (nadal) czekałem. Po krótkiej chwili podjechała w końcu ma karoca. Podróż miała trwać w sumie 6 przystanków (ok 8 min.). Autobus wyprzedził Kubę pomiędzy pierwszym a drugim przystankiem, jakież więc było moje zdziwienie, gdy po chwili (stojąc na światłach) ujrzałem przez okno wyprzedzającą autobus postać biegacza... Sytuacja ta powtórzyła się jeszcze dwa razy (podczas postoju na przystankach). Ostatecznie udało się Kubę na dobre zostawić w tyle na przedostatnim przystanku. Z całym szacunkiem dla Kuby, to nie świadczy zbyt dobrze o poznańskim MPK...

piątek, 15 kwietnia 2011

Układów odniesienia czar

Korepetycje warto dawać nie tylko ze względów finansowych - można się również przy okazji trochę dowartościować. Ja, dla przykładu, jeszcze do niedawna myślałem, że mam bałagan w pokoju...

czwartek, 14 kwietnia 2011

Podobny praktycznie do nikogo

Po tym jak wyrobiłem sobie ostatnio legitymację AZS-u (wspominałem, że jestem w sekcji bowlingu AZS UAM?), zauważyłem, że praktycznie na każdym dokumencie mam inne zdjęcie... Najlepsze jest to, że sam bym się chyba z większości z nich nie rozpoznał...

wtorek, 12 kwietnia 2011

Metro(wa) masakra

Po tym jak dowiedziałem się o dzisiejszym zamachu w mińskim metrze, poszperałem trochę na ten temat i muszę przyznać, że masakra... Nawet na Białorusi mają dłuższe metro niż u nas...

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Zabawa w klasy

Dziś nie dość, że przyjechałem do Poznania pociągiem pospiesznym, to w dodatku pierwszą klasą! Dokładniej rzecz biorąc stałem koło toalety w (zatłoczonym) wagonie pierwszej klasy. Z takiej perspektywy wagon ten od wagonu drugiej klasy praktycznie niczym się nie różnił. Zastanawiam się więc, czy to druga klasa jest prawie tak dobra jak pierwsza, czy pierwsza prawie tak zła jak druga?..

sobota, 9 kwietnia 2011

Piaskiem po oczach

Mogę śmiało napisać, że Świat sypnął mi dziś piaskiem w oczy... I to w dodatku dwa razy : pierwszy raz dosłownie - wiatrem, a drugi raz w przenośni - przez wizytę u fryzjera. Od dziś przez pewien czas codziennie rano witał mnie będzie w lustrze ktoś, kto wygląda na (przystojnego) członka Hitlerjugen...

czwartek, 7 kwietnia 2011

Wykładowe przygody

Już widziałem naprawdę wiele rzeczy, które robić można na wykładzie. Od pospolitych, takich jak czytanie książki, pisanie SMS-ów, granie w gry na komórce, przez te bardziej niezwykłe (i tym samym rzadziej spotykane) typu prowadzenie notatek, słuchanie, nadrabianie serialowych zaległości czy granie w gry online... Ale żeby ktoś grał na wykładzie w Warhammera to (do dziś) jeszcze nie widziałem...

wtorek, 5 kwietnia 2011

Przelew (herbaty)

Przy takich cenach cukru, dla przeciętnego Wiśniewskiego, wyjścia są tylko dwa : albo przestać słodzić, co nie wchodzi w grę, albo odnowić kontakty ze starymi znajomymi poprzez wpraszanie się na herbatę... Także jeśli nie chcesz, drogi Czytelniku, bym Cię znienacka odwiedził w środku nocy, liczę na mały (>6 zł) przelew na moje konto...

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Michał 2 : 0 Ryszard

Oczywiście poprzedni wpis był (stresującym z założenia, przyznaję) prima aprilisowym żartem. Ale to, że przebiegłem dziś półmaraton już żartem nie jest. Choć po dobiegnięciu do mety szczerze mówiąc (pomimo bardzo satysfakcjonującego czasu), czułem lekki niedosyt związany z tym, że tym razem nie udało mi się wyprzedzić Ryszarda Grobelnego... Gdy stałem jednak już w kolejce po wodę, usłyszałem spikera mówiącego, że Rysiu właśnie wbiega na metę. Okazuje się więc, że (tak szybko biegłem, że...) po prostu go nie zauważyłem. Postanowiłem w związku z tym, że następnym razem pobiegnę wolniej, by rozkoszować się dłużej tą chwilą...

piątek, 1 kwietnia 2011

Zrzucony ciężar

Chciałbym się oficjalnie pochwalić, że od środy miałem takie natchnienie, że praktycznie udało mi się dokończyć pisanie magisterki! Do napisania zostały jeszcze tylko podsumowanie, wstęp no i strona tytułowa... Ach, cóż to będzie za piękny weekend bez tego upiornego brzemienia wiszącego nad mą głową!

czwartek, 31 marca 2011

Droga na skróty, czyli jak łatwo i przyjemnie tu trafić

Jeśli ktoś ma, z jakichkolwiek powodów, problemy z zapamiętaniem adresu mojego bloga, zachęcam do korzystania z wyszukiwarki Google. Wystarczy wpisać 'termometr w odbycie' i na pierwszej stronie wyników znaleźć odpowiedniego linka. Nic prostszego!

środa, 30 marca 2011

Poświęcenie

Co prawda nie jestem jakimś wielkim fanem gatunku, lecz zaciekawiła mnie onetowska (a jakże) wiadomość o rozdaniu Porno Oscarów. Urzekła mnie w niej historia jednej z aktorek, która 'z wierności dla chłopaka przez cztery lata ćwiczyła tylko z dziewczynami'. Nie wiedziałem, że można się aż tak poświęcić dla drugiej osoby...

wtorek, 29 marca 2011

Półmaratońskie treningi

W ramach przygotowań do poznańskiego półmaratonu zdarza mi się ostatnio dość często biegać. Co ciekawe (i smutne), na przestrzeni kilku treningów, muszę przyznać, że bardziej niż moja kondycja, zmienia się cena benzyny na przydrożnej stacji...

poniedziałek, 28 marca 2011

Niesprawiedliwość

Już nawet sam fakt, że weekend się skończył, jest nie fair, ale to, że był on w dodatku o godzinę krótszy, jest po prostu jawną niesprawiedliwością...

piątek, 25 marca 2011

Kiwi

W telewizji rozpoczyna się właśnie skrót meczu Litwa - Polska. Z jednej strony kusi, ale z drugiej po co denerwować się przed snem? Niestety nasze orły od pewnego czasu przypominają bardziej kiwi...

czwartek, 24 marca 2011

Intrygujący przysmak

Byłem w weekend u mej anielskiej Chrześniaczki. Jak widać mój prezent bardzo Jej zasmakował...


wtorek, 22 marca 2011

Gówniana sprawa

A więc to dziś był ten dzień. Dzień, w którym odzyskałem wiarę w Ludzi! Dzień w którym widziałem po raz pierwszy w życiu, jak ktoś sprząta po swoim psie... I co prawda tak się na to zjawisko zapatrzyłem, że prawie wdepnąłem w inną, rozprowadzoną nierównomiernie po chodniku kupę, ale... Ach, cóż to był za piękny widok!..

poniedziałek, 21 marca 2011

Maniacka Dziesiątka

(Wyjątkowo) Nie chwaliłem się jeszcze, że w sobotę wziąłem udział w biegu 'Maniacka Dziesiątka'. Jako, że nagradzane były również stroje, część osób zdecydowała się przebrać. Na starcie zająłem więc miejsce pomiędzy klockiem z Tetrisa a dwójką diabłów, mając nadzieję, że podbuduję sobie trochę samoocenę ich wyprzedzając (Grobelnym to oni nie byli, ale i tak fajnie)... Co prawda wykończony dotarłem na metę przed nimi, ale panu przebranemu za renifera i kobiecie przebranej za murzynkę już niestety nie dałem rady...

sobota, 19 marca 2011

Zabawa w skojarzenia

Znalazłem wczoraj na Wydziale książeczkę promocyjną Poznania i Wielkopolski. Na okładce tejże książeczki znajdują się: lis, łasica oraz turysta oglądający w lesie tablicę informacyjną. Tak, to są zdecydowanie moje trzy pierwsze skojarzenia gdy myślę o Poznaniu...

piątek, 18 marca 2011

Boska promocja

Gdy nagle na ziemię obok mnie spadł kubek z Coca-Colą, pomyślałem, że to być może jakaś boska promocja z powodu licznych dobrych uczynków. Tyle, że raczej mało atrakcyjna, biorąc pod uwagę fakt, że cała zawartość rozpłynęła się po chodniku. Ułamek sekundy później, kilka centymetrów dalej wylądował drugi kubek. Wtedy zrozumiałem, że to nie promocja, tylko (niewodoodporna) torebka z McDonald's, dołączana do zamówienia na wynos... Trudno, na szczęście McRoyale popijane herbatą smakują równie dobrze...

czwartek, 17 marca 2011

MacGyver

Po tym jak naprawiłem elektryczną szczoteczkę do zębów przy pomocy plastra opatrunkowego, a suszarkę w łazience używając spinki do włosów, stałem się lokalnym bohaterem. Michał MacGyver Wiśniewski.

wtorek, 15 marca 2011

Ostatki

Wysłałem Promotorowi kolejny już (ładnie to brzmi) rozdział pracy. Pojawiają się powoli informacje na temat absolutorium. Lada dzień na legitymacji pojawi się ostatnia już naklejka... Wszyscy, którzy je skończyli, mówią, że nie ma to jak studia. Czyli teraz będzie już tylko gorzej?..

poniedziałek, 14 marca 2011

Vibroaction vs. PKP

Okazuje się, że to wcale nie Vibroaction czy gra w ping ponga jest najlepszym sposobem na zgrabne pośladki. Najszybsze efekty daje podróż pociągiem relacji Września - Poznań. Jest jednak jeden minus - trzeba koniecznie być opartym pupcią o (nie zawsze (rzadko?) czyste) drzwi pomiędzy wagonami... Warto jednak chwilę przecierpieć - efekt murowany, w sensie pośladki jak z cegły...

sobota, 12 marca 2011

Dzień Mężczyzn

Ciekawie jest wsiąść do zakrwawionego tramwaju z przystanku, 20 metrów obok którego para - jeśli dobrze widziałem (nie przyglądałem się) - uprawiała seks oralny. A wszystko to działo się w Dzień Mężczyzn. A jak Wy uczciliście ten dzień?

środa, 9 marca 2011

Postna męczarnia

Niech już będzie północ. Ja chcę pączka! Może odrobinę przestawię zegarek?..

Dzień Kobiet, Dzień Kobiet...

Szanownym Czytelniczkom z okazji Dnia Kobiet chciałbym życzyć wszystkiego najlepszego, ... (tu wpisz swoje wymarzone życzenia) ... oraz goździk.


poniedziałek, 7 marca 2011

(Przed)Dzień Kobiet

W związku z jutrzejszym Dniem Kobiet, dotarłem do wyników badań brytyjskich naukowców, które pokazują, że ponad 50% tamtejszych mężczyzn prosi o pozwolenie na zjedzenie czegoś niezdrowego czy wypicie drinka. Pytanie o to, kto w związku chodzi w spodniach, a kto w sukience może być jednak w niektórych rejonach Wielkiej Brytanii dość podchwytliwe...
Panowie, goździki i rajstopy już pokupowane?

piątek, 4 marca 2011

Mistrz i Małgorzata

Byliśmy dziś w teatrze na Mistrzu i Małgorzacie. Moim zdaniem naprawdę bardzo dobra sztuka - wiele zapierających dech efektów specjalnych, a nagich piersi było więcej niż w niejednym pornolu... Czegóż chcieć więcej?

czwartek, 3 marca 2011

(Nie)Wybredna Chrześniaczka

Widziałem się dziś z Angeliką. W czerwcu dopiero skończy roczek, a już nawet trochę tupta. Tempo Jej rozwoju mnie przeraża, no ale w końcu po kimś to na pewno ma... W nagrodę dostała od swojego ulubionego chrzestnego smoka wawelskiego, którego wraz z ciocią Magdą kupiliśmy swego czasu w Krakowie. Co ciekawe, bardziej spodobała się Jej torebka na prezent, w której smok się znajdował, niż sama maskotka. Następnym razem kupię samą torebkę...

wtorek, 1 marca 2011

Czytanie ze zrozumieniem

Cóż to za ironia spóźnić się na zajęcia z powodu zaczytania się w tekstach dotyczących (samo)organizacji czasu. Chyba ich nie zrozumiałem...

poniedziałek, 28 lutego 2011

Uranowe klocki

Siedząc dziś w kuchni usłyszałem jedynie zapowiedź wskazującą na to, że w 'Dzień dobry TVN' miał być wywiad z prawnukiem Marie Skłodowskiej-Curie. Z tego co udało mi się podsłuchać wynika, że prawnuk ów w dzieciństwie bawił się klockami z uranu. Niestety nie mogłem obejrzeć programu, nie wiem więc którą parą rączek bawił się tymi klockami...

piątek, 25 lutego 2011

Stary jak... Rihanna

Mignęła mi gdzieś informacja, że Rihanna skończyła ostatnio 23 lata. Już chciałem pisać, że 1987 to był dobry rok, ale wczas zorientowałem się, że jestem o rok od niej starszy... Jeszcze trochę i babcie zaczną ustępować mi miejsca w tramwaju...

czwartek, 24 lutego 2011

Wyścig na głupotę

Jeśli załamującym jest fakt, że ponad połowa Polaków w ciągu ostatniego roku nie sięgnęła nawet po książkę, to jakim przymiotnikiem nazwać można wyniki badań, z których wynika, że 32% Rosjan i 28% Amerykanów uważa, że to Słońce kręci się wokół Ziemi?..

wtorek, 22 lutego 2011

Tłusty Czwartek w Islandii

... arni! Legendarni tak, jak zjedzenie 10 pączków w Mistrzostwach Poznania w tym sporcie (chyba moim ulubionym, swoją drogą). Może jakby tak trochę poćwiczyć...

Byliśmy wczoraj na koncercie islandzkiej piosenkarki. Jako, że Islandia mieniła się dla mnie zawsze - niczym Suwałki - jako biegun zimna, zaintrygowała mnie stwierdzeniem, że od przylotu do Polski chodzi w trzech parach skarpet. W sensie, że czwartą ściągnęła, bo było jej za gorąco? - pomyślałem. Okazuje się jednak, że w Islandii jest teraz 5*C. W dodatku ponad 10% kraju pokrywa lawa. Ciepło, lawa - brzmi fajnie.

niedziela, 20 lutego 2011

Cmentarzysko widelcy

Czym się różni student fizyki (ja) od normalnego człowieka (w tej roli mój Ojciec | Nomenklatura ta nie oznacza oczywiście, że studenci fizyki są nienormalni...)? Okazuje się, że między innymi tym, że gdy widelec spadnie w wąską szczelinę pomiędzy szafką a ścianą, to normalny człowiek bierze kij od miotły i wypycha widelec, a student fizyki magnesy neodymowe obwiązuje nitką i spuszcza w w przepaść...

piątek, 18 lutego 2011

Wysyłajcie smsy!

Po odbytym w śnieżnej aurze do salonu Plusa spacerze, mam od dziś nową komórkę. Zachęcam więc do pisania smsów - być może będziecie drugą osobą, do której z nowego aparatu napiszę... To sprawi, że będziecie legend...

czwartek, 17 lutego 2011

Ale przecież śnieg nie jest żółty...

Ciekawe to czasy, że przed wyjrzeniem za okno człowiek siada do komputera i o padającym na zewnątrz śniegu dowiaduje się z Internetu... Nie jestem jednak pewien na ile jest to efekt informatyzacji, a na ile brudnej szyby w pokoju...

środa, 16 lutego 2011

Oceanu szum

Kiedy ostatni raz widzieliście zachód słońca? Ja nawet nie potrafię sobie przypomnieć... Ale za to usłyszałem dziś ocean na własne ucho! Co prawda za pośrednictwem muszli, ale zawsze...

wtorek, 15 lutego 2011

Walentynki

To nie może być przypadek, że Święty Walenty jest nie tylko patronem zakochanych, ale i chorych na padaczkę...

poniedziałek, 14 lutego 2011

(Wice)Mistrzostwo Świata

Byliśmy dziś z Magdą na meczach finałowych Halowych Mistrzostw Świata w Hokeju na Trawie, które swoją drogą rozgrywane są na parkiecie... W finale, po dogrywce, Polska przegrała z Niemcami 3:2. Mimo wszystko atmosfera była rewelacyjna, a ja zostałem nawet uwieczniony na zdjęciu przez dziennikarza Gazety Wyborczej. Dawno tak ładnie nie wyszedłem na zdjęciu...


piątek, 11 lutego 2011

Skąd się biorą rośliny?

Zastanawiałem się zawsze skąd się biorą małe rośliny. Dzieci przynoszą bociany - wiadomo. A kwiaty? Teraz już wiem! Gdy Charlize zaszła w ciążę z szafą, małą paprotka była do odbioru w Biedronce. Przy okazji adoptowałem także miętę pieprzową. Niestety obie zdążyły już trochę zmarnieć. A mięta tak wybiła w kierunku okna, jakby chciała co najmniej przez nie wyskoczyć...

czwartek, 10 lutego 2011

Piątkowskie poziomki i wypadek junaka

Gdy wysiedliśmy dziś z Magdą z tramwaju, zaczepił Nas pan sprzedający róże. Okazało się, że jest wnukiem właściciela całego Piątkowa. Opowiedział o poziomkach, które zbierał w miejscu, w którym obecnie znajduje się Wieża RTV, wskazywał nawet miejsce w którym jego ojciec wywrócił się na junaku... Jeśli bym napisał, że mu uwierzyłem, ktoś mógłby delikatnie nazwać mnie naiwnym. Jak więc nazwać 3% nastolatków, którzy uważają, że płukanie pochwy Coca-Colą jest dobrym środkiem antykoncepcyjnym?..

PS. Pan namawiał do kupna róż dziś, sugerując, że w walentynki będą droższe.

środa, 9 lutego 2011

Kieszenie pełne... margaryny

Jestem w trakcie wdrażania (można chyba już tak powiedzieć, w końcu to już drugi dzień...) ambitnego planu biegowego - cztery / pięć razy w tygodniu do momentu aż nie spadnie śnieg. Dziś dodatkowo udało mi się również połączyć jogging z zakupami w myśl zasady braku 'pustych przebiegów'. Warte odnotowania: margaryna w kieszeni utrudnia bieganie.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Pierwsze słowo

Po tym jak w USA zamieniono matkę i ojca na rodzica 1 i rodzica 2, najbardziej nurtuje mnie to, jakie w takim razie będzie pierwsze słowo wypowiedziane przez statystyczne amerykańskie dziecko. 'Rodzic jeden'?.. To przecież nie jest nawet jedno słowo. Nie ma się jednak co przejmować, zawsze zostaje 'cheesburger'... 

niedziela, 6 lutego 2011

Sesja is dead

I w ten oto sposób, po zaledwie w połowie zarwanej nocy... zakończyłem sesję! Jeśli w ogóle tak szumnie wypada (zwłaszcza w obecności Czytelników - Studentów) nazywać jeden jedyny egzamin...

czwartek, 3 lutego 2011

Kolejne wielkie odkrycie naukowców

Media donoszą o odkryciu przez naukowców dziury w kolejnych mych jeansach. Pierwsze badania wskazują jednoznacznie na zbyt zgrabne pośladki właściciela...

środa, 2 lutego 2011

Sesja

Odkurzyłem dziś pokój. Co mogłoby lepiej wskazywać na to, że nadszedł czas sesji?..

wtorek, 1 lutego 2011

Odpowiedz jest potrzebny

I gdy już myślałem, że nie znajdę żadnego ciekawego tematu do opisania, dostałem mejla... z Wybrzeża Kości Słoniowej. Chyba pierwszą mą myślą było : 'Kuba, komuś Ty k... podał mojego mejla?..'. Po chwili lektury okazało się jednak, że z Kubą nie ma to (chyba) zbyt wiele wspólnego. Ot, zwykły mejl w którym ktoś chce dać mi 2,5 mln złotych na pobożne cele. A i może uratowałbym Świat za te pieniądze, ale jaki sens ma ratowanie Świata, który uważa Lady Gagę za 50. najseksowniejszą kobietę na Ziemi?..

Darowizna od pani Roseline
Rue Des Martyrs N38 Cocody
Abidzan, Wybrzeze Kosci Sloniowej.
Chosen One
Jestem z wymienionych osób z Kuwejtu. Jestem zonaty z Patrick Edward, który pracowal z ambasady Kuwejtu w Wybrzezu Kosci Sloniowej na dziewiec lat przed smiercia w 2004 roku. Bylismy malzenstwem od jedenastu lat bez dziecka. Zmarl po krótkiej chorobie, która trwala tylko cztery dni.

Przed smiercia oboje Born Again Christian Po jego smierci postanowilem nie ozenic sie dziecka lub poza moim domu malzenskich, które w Biblii jest przeciw. Kiedy mój maz zyje on zlozony sume 2 $. 5 mln (dwa miliony piecset tysiecy zlotych) w banku tutaj w Abidzanie na koncie przejsciowym.

Obecnie fundusz jest nadal w banku. Ostatnio, mój lekarz powiedzial mi, ze mam powazne choroby, która nie jest problem raka. Ten, który mnie niepokoi najbardziej, to mój skok choroby. Znajac mój stan postanowilem oddanie tego funduszu do kosciola lub jednostki, która bedzie korzystac z tych pieniedzy tak bede tu polecic. Chce kosciola, które beda korzystac z tego funduszu dla dziecka, wdowy, propagowanie slowa Bozego i doklada staran, ze dom Bozy jest zachowana.

Biblia sie nam zrozumiec, ze blogoslawiony jest reka, która daje. Wzialem te decyzje, poniewaz nie mam dziecka, ze bedzie dziedziczyc te pieniadze i moja rodzina meza nie sa chrzescijanami i nie chce, mój maz zmierzajace do wykorzystania przez niewiernych. Nie chce sytuacji, gdy srodki te zostana wykorzystane w sposób bezbozny. Dlatego jestem podjecia takiej decyzji. Nie boje sie smierci wiec wiem, gdzie ide. Wiem, ze mam zamiar zostac na lonie Pana. Exodus 14 vs 14 mówi, ze Pan bedzie walczyl moim przypadku i trzymam mój pokój.

I nie trzeba zadnego telefonu w tej kwestii z powodu mojego zdrowia stad obecnosc meza rodziny jest wokól mnie zawsze Nie chce, by wiedzieli o tym rozwoju. Z Bogiem wszystkie rzeczy sa mozliwe. Jak tylko otrzymamy odpowiedz dam ci kontakt z bankiem tutaj w Abidzanie. Chce, zebys i Kosciól zawsze modlic sie za mnie, bo Pan jest moim pasterzem. Moje szczescie jest to, ze zyla zyciem godnym chrzescijaninem. Kto, ze chce sluzyc Panu musi sluzyc Mu w duchu i prawdzie. Prosze zawsze modlitwa przez cale swoje zycie.

Skontaktuj sie ze mna poprzez mój adres e-mail aby uzyskac wiecej informacji, wszelkie opóznienia w odpowiedzi da mi pokój w zaopatrywaniu innego kosciola lub indywidualnych w tym samym celu. Prosze mnie zapewnic, ze beda dzialac odpowiednio jak okreslone w niniejszym dokumencie. Majac nadzieje na otrzymanie odpowiedzi.
Nadal blogoslawil w Panu.
Wasz w Chrystusie,
MRS. Roseline Edward.
Prosimy o odpowiedz Adres; roseline_ed700@yahoo.co.jp

niedziela, 30 stycznia 2011

Dieta bułkowo-grypowa

Grypa żołądkowa jest zarazem najskuteczniejszym jak i najmniej przyjemnym sposobem na stratę zbędnych kilogramów (które, co ciekawe, po dwóch dniach takiej 'kuracji' nie wydają już się takie zbędne)... Choć nie ma co się dziwić, bo i sama dwudniowa dieta oparta na jednej bułce dziennie popitej wodą lub herbatą mogłaby z pewnością przynieść zadowalające rezultaty. Nie ma jednak co narzekać, bo pod tak wspaniała opieką to i całe życie można by przechorować...

piątek, 28 stycznia 2011

Urzędy, ach, urzędy...

Niewiele jest zajęć przyjemniejszych niż wizyta w urzędzie. Zwłaszcza gdy trzeba coś załatwić. Chodzenie z jednego pokoju do drugiego, przemierzanie niezliczonej ilości schodów, niecierpliwe odliczanie sekund do swojego numerka (z uwzględnieniem czasu, w którym urzędnicy zajmowali się Panią, która zasłabła - nie ma się co dziwić, wizyta w urzędzie bywa bardzo wyczerpującym zajęciem...). A to wszystko tylko i wyłącznie po to, by ostatecznie co prawda sprawę częściowo załatwić, lecz w celu jej sfinalizowania być skierowanym do niewłaściwego miejsca... I to dwa razy!

czwartek, 27 stycznia 2011

III Prawo Kreta

W przeszłości wiele razy wspominałem tu o dźwiękach dobiegających znad sufitu. Okazuje się, że po przeprowadzce do nowego mieszkania, jęki zamieniły się w płacz dziecka. Wniosek z tego taki, że wszystko ma swoje konsekwencje, a gdy ciało A działa na ciało B siłą F, to z prawdopodobieństwem P ciało B po czasie t umożliwia kreację ciała C...

środa, 26 stycznia 2011

Wyczerpanie i z natchnienia wypłukanie

To jest akurat w tej sytuacji najmniej istotne, ale ostatnie dwa tygodnie były chyba najbardziej wyczerpującym (zarówno fizycznie, jak i - a może przede wszystkim - psychicznie) okresem w moim życiu. Teraz czas na odpoczynek i wypatrywanie natchnienia do częstszych i - mam nadzieję - ciekawszych notek...

niedziela, 23 stycznia 2011

Dzielny Pacjent

Na spłuczce w jednej z toalet spostrzegłem dziś naklejkę 'Dzielny Pacjent'. Jako, że spłuczka umiejscowiona była naprawdę dość wysoko, zdziwiło mnie to trochę, ale przyznać muszę rację, że i rzeczywiście trza być naprawdę dzielnym by wytrzymać tę (co najmniej - zależnie od osoby i potrzeby) minutę na jednym wdechu...

piątek, 21 stycznia 2011

Sale

Gdy przechadzałem się wczoraj po galerii (handlowej, rzecz jasna) naszła mnie jedna myśl. Mianowicie taka, że słowo 'wyprzedaż' rozumiem i jest mi ono jak najbardziej znane (i nawet o niekonsekwencji, że na jednym sklepie '-%', a na drugim '%', wspominał nie będę), ale dlaczego w naszym pięknym kraju, gdzie gęsi przecież nie tak znowu wiele, piszą ludzie np. 'sale 50%'? Zmniejszają sklepowe sale, czy o co chodzi?.. Szanujmy się!

czwartek, 20 stycznia 2011

Przedszkolaki

Wczoraj pod oknem gwar jakowy usłyszałem. Pierwsza myśl : 'Niemcy?'. Okazało się jednak, że źródłem hałasu były dwie grupki przechodzących pod oknem przedszkolaków. Grupy były dwie, dlatego, że w innym przypadku przedszkolanki musiałyby chyba na czas pochodu wzdłuż trasy ekrany dźwiękochłonne zamontować, co by obyło się bez ofiar... w uszach i szybach...

wtorek, 18 stycznia 2011

TVP Polonia najlepszym lekiem na przeludnienie

Już nie dziwię się wcale, że nasi Rodacy nie wracają zbyt chętnie z emigracji do Polski. Rozumiem zwłaszcza tych oglądających TVP Polonię. Ja po obejrzeniu na tymże kanale teledysku do hitu (?) Andrzeja Krzywego pt. 'Chcemy tańczyć' sam chętnie bym gdzieś wyemigrował...

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Driver

Gdy po ponad miesiącu rozłąki siada się za kółkiem, różne rzeczy przydarzyć się mogą. Zwłaszcza, jeśli na drodze spotkać można niekończący się (i nieoznakowany) objazd z powodu zalania jezdni, a Bydgoszcz miejscami wygląda na miasto zaatakowane przez rój meteorytów. Mimo wszystko jazda samochodem jak zawsze sprawiła mi radość, a raczej radochę. Jednym ze sposobów okazania radości ze spotkania rycerza ze swym rumakiem jest szybka (acz bezpieczna - rzecz jasna) jazda, ponieważ niewiele jest rzeczy przyjemniejszych niż wiatr we włosach, nawet jeśli pochodzi jedynie z dmuchawy...

piątek, 14 stycznia 2011

PKP jako test realności

Gdy człowiek w nocy zdrzemnie się jedynie niecałą godzinę, następnego dnia po pewnym czasie może mieć problemy w odróżnianiu snu od jawy - czy ci kibice i dwa policyjne kordony na moim peronie są prawdziwi? Czy ten pociąg w którym siedzę naprawdę tak wygląda?.. Na szczęście ten sklad jest tak nieprawdopodobnie realnie brzydki, że to na pewno nie sen... Nawet nie trzeba się szczypać, wystarczy podjechać na PKP. I nawet alergia zaatakowała, no ale nie ma co się dziwić - przecież nigdzie w naturze tyle rodzajów grzybów nie współżyje jednocześnie w jednym miejscu...

czwartek, 13 stycznia 2011

Krzysiu Ibisz

To bardzo ciekawe, że goliłem się prawie tydzień temu, a zarost odrósł jedynie w małym stopniu. Czuję się trochę jak Krzysiu Ibisz, tyle, że starszy...

Randka z Charlize

Niestety ma paprotka nie miewa się ostatnio zbyt dobrze. Opierając się na sprawdzonych i pewnych - bo znalezionych w internecie - radach, pozbawiłem ją (sporej, niestety) części gałązek, które wcześniej obumarły. Jak tak tak dalej pójdzie, to zostanie mi sama doniczka, postanowiłem spróbować więc w najbliższym czasie 'podlać letnim, rozcieńczonym naparem z czarnej herbaty lub wodą z mlekiem'. Już widzę oczyma wyobraźni wspólne wieczory przy herbatce i późniejsze (po wspólnie spędzonej nocy) śniadania przy płatkach z mlekiem...

poniedziałek, 10 stycznia 2011

WOŚP jako okazja na wypromowanie swoich łydek

Wszystkich tych, którzy obawiali się, że albo przepijam wygraną na Karaibach, albo leżę gdzieś przysypany śniegiem na trasie biegu, chciałbym uspokoić, że żyję i mam się dobrze, choć niestety z obu wersji, ta ze śmiercią na trasie jest bliższa prawdzie. Na szczęście nie dość, że - w bólach, bo w bólach, ale zawsze - przebiegłem 12 km, to w dodatku dość łatwo było można mnie rozpoznać na trasie...

sobota, 8 stycznia 2011

Chińska wróżba z zamarzniętym zakwasem w tle

Jako, że byliśmy wczoraj w chińskiej restauracji, nie mogłem nie kupić choćby jednego ciastka z wróżbą. Ostatecznie zdecydowałem się na dwa - na wszelki wypadek, w razie gdyby treść pierwszej mi nie odpowiadała. Okazało się, że na jednej z wróżb zamieszczone zostały szczęśliwe numery (w liczbie sześciu). Kupon totka leży już bezpiecznie w... - nie mogę napisać gdzie, bo już do końca nie byłby taki bezpieczny... W każdym razie, w razie wygranej, za każde udokumentowane zdjęciem trzymane kciuki na pewno będzie nagroda!

Dość przerażająca jest wizja, że za niecałe cztery godziny będę latał w krótkich spodenkach po dworze. No ale czego się nie robi dla chorych dzieci (i medalu)...

czwartek, 6 stycznia 2011

Zwycięstwo grawitacji

Dziś, po raz trzeci tej zimy grawitacja wygrała. Sądzę, że może mieć to związek ze świątecznym brzuszkim... Gdy się wciąga brzuch, a on mimo to nie zmienia swych rozmiarów, to oznacza, że chyba się trochę za bardzo kulinarnie w Święta zaszalało... Po za tym odczuwam coraz bardziej przyciąganie ziemskie i czuję, że powoli staję się dla Ziemi równorzędnym w przyciąganiu przeciwnikiem. Jeszcze trochę i Ziemia zacznie przewracać się na mnie, a Ziemianie zaczną budować domy na mym brzuchu...

środa, 5 stycznia 2011

Gafa 2011

Gdy szedłem wczoraj z Ojcem chodnikiem, podeszła do nas dwójka Taty znajomych. W czasie gdy jeden witał się z Ojcem, drugi podał mi rękę i powiedział, że przykro mu z powodu śmierci mojego ojca. Spojrzałem na niego zdziwiony, później na Tatę - miał lekko zarumienione policzki - wygląda całkiem zdrowo. Drugi z dżentelmenów zwrócił mu szybko uwagę, że mnie widocznie z kimś pomylił. Uczynił to słowami : 'kurwa, co Ty pierdolisz, przeciez to syn Pana Andrzeja...'. Cała sytuacja dość mocno nas rozbawiła, aż do momentu gdy okazało się, że pan pomylił mnie z moim znajomym, któremu rzeczywiście zmarł ojciec. W każdym razie póki co to oficjalnie największa gafa 2011.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Posiniaczony Nowy Rok

Sylwester zdecydowanie najlepszy w życiu, choć za efekty tej euforii przyszło zapłacić wysoką cenę dnia następnego. Następnego następnego zresztą również...

Września w 2011 powitała mnie śliskimi chodnikami i pierwszą tej zimy glebą. I gdy rozmyślałem jak tu możliwie dokładnie me posiniaczone, zgrabne pośladki opisać, kilkaset metrów przed mym blokiem miał miejsce drugi upadek. Posiniaczone kolano nie jest już jednak tak atrakcyjnym obiektem do opisu jak tyłek, więc chciałbym ostrzec tylko, byście po prostu na spacerach bardzo uważali.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!