run-log.com

czwartek, 30 czerwca 2011

Magazynier Michał

'Pół godziny wstydu, a magister na całe życie' - cytat ten, myślę, dobrze obrazuje przebieg dzisiejszych wydarzeń.

Mgr Michał Wiśniewski. Plakietka z taką treścią na drzwi od pokoju by się przydała...

środa, 29 czerwca 2011

Wyższy z wykształceniem

Jutro o tej porze mam nadzieję będę już wyższy z wykształceniem. Lub chociaż z wyższym wykształceniem.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Sandał

Pomimo dość chłodnej momentami dziś pogody, sezon sandałowy oficjalnie uznaję za otwarty. Pragnę uspokoić Czytelników, że pomimo chłodu - skarpetki pozostały w szufladzie.

I równie oficjalnie gratulacje ślę dla Panny Zuzanny z wyższym wykształceniem.

niedziela, 26 czerwca 2011

KitKatowy Brachol

Od środy wydarzyło się tyle, że nawet nie bardzo wiedziałbym od czego zacząć opowiadanie... Dla przykładu Brachol przyleciał wczoraj (na tydzień). Dobrze widzieć zarówno Jego, jak i przywiezione przez Niego KitKaty miętowe... Ich obecność w brytyjskich sklepach to jedna z głównych zalet emigracji.

środa, 22 czerwca 2011

Noc Kupały i wzór na płodność

Dziś najkrótsza noc w roku. Jest sens zarywać noc, skoro taka krótka?..

Z jednej strony ludzie mawiają, że ponoć Noc Kupały to najromantyczniejsza noc w roku, ale z drugiej strony Kupała to przecież pogańska bogini płodności... Czy wartość płodności jest więc wprost proporcjonalna do poziomu romantyczności?

niedziela, 19 czerwca 2011

Victoria Września

Mimo tego, że minęła już ponad doba, nadal nie mogę uwierzyć, że ominęły mnie 80. urodziny Victorii Września... A w ramach ich obchodów mecz Victorii z piłkarzami ekstraklasy (min. Reiss, Bosacki, Goliński, ...) oraz koncert. Ale nie byle jaki koncert... Shazza! Ale biorąc pod uwagę wynik meczu (8:2, przy 1:2 do przerwy) jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że więcej pieniędzy niż na koncert klub wydał w przerwie na "nagrody" dla piłkarzy przeciwnej drużyny...

piątek, 17 czerwca 2011

Bezdobne miziaczki

Gdy odpoczywałem dziś po rejestracji pracy magisterskiej na skwerku przy fontannie pod Teatrem Wielkim (dyskretne chwalenie się coraz lepiej mi wychodzi, prawda?), zauważyłem, że wypoczywających tam ludzi podzielić można na cztery grupy: pierwszą z nich są tzw. miziaczki (czyli pary miziające się), dalej matki z dziećmi, studenci (tu dodatkowo podział na podgrupę 'uczących się na egzamin' i 'świętujących zdanie egzaminu'), na koniec wyszczególnić można, co prawda mało liczną, lecz bodaj najbardziej rzucającą się w oczy grupę kloszardów. W ciągu półtorej godziny zdążyło podejść do mnie czterech bezdomnych. Pierwszy prosił na wino, drugi na chleb, za nim szedł trzeci, który krzyczał na niego i sugerował wszystkim, że tamten chce na wódkę, czwarty podszedł jakiś czas później i prosił na piwo. Z obserwacji mych wynika więc, że średnio połowa bezdomnych jest szczera.

czwartek, 16 czerwca 2011

Plagiat tytułu

Od trzech dni jestem dumnym posiadaczem tytułu swojej pracy magisterskiej. "Zjawiska transportu ładunku w złączach zawierających nadprzewodnik" - to brzmi dumnie, może nawet i mądrze. Pomimo tego, że sumienie mam czyste jak łza (przynajmniej w tym względzie), postanowiłem z czystej ciekawości skorzystać ze strony plagiat.pl. W wersji darmowej (cóż, nadal jestem biednym studentem...) sprawdzić można dziennie maksymalnie 5 fragmentów po 500... znaków. Tak, znaków. A moja praca ma ponad 19 tysięcy... wyrazów. Lekko rozczarowany postanowiłem mimo wszystko wypróbować działanie strony. Wrzuciłem więc te pięciuset znakowe fragmenty i czekałem... czekałem... czekałem. I teraz, po prawie dobie oczekiwania, wiem, że wśród tych 500 znaków czystej literackiej maestrii plagiatu nie ma. Dobrze mi z tym.

środa, 15 czerwca 2011

ClubCard

Gdy stałem wczoraj w kolejce w Tesco, moją uwagę przykuł napis 'płać taniej z kartą ClubCard'. Jako że kolejka nie należała do najkrótszych, a ja byłem na szarym jej końcu, postanowiłem przejść się do stoiska finansowego, podpytać o szczegóły i ewentualnie takową kartę sobie założyć. Początek był imponujący - za każde wydane 2 zł otrzymuje się 1 pkt. Brzmi super, po chwili jednak człowiek zaczyna zastanawiać się, co za taki punkt może dostać. Myślałem, że to trochę działa na zasadzie stacji benzynowej, że posiadając wystarczającą liczbę punktów można sobie coś wybrać z listy 'prezentów'. Okazało się jednak, że za wydane 600 zł (czyli zdobytych 300 punktów) otrzymuje się bon o wartości... 3 zł! Wiadomo, że pieniądze (ani tym bardziej bony) na drzewach nie rosną (choć de facto z papieru, a więc z drzew, są), no ale zważywszy na fakt, że bon ten ma w dodatku przyjść pocztą, chyba więcej niż wartość bonu wyniesie ich sama opłata pocztowa...

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Anielskie urodziny

W sobotę co prawda odczuwaliśmy jeszcze trochę zmęczenie warszawską podróżą, lecz mimo to zdecydowaliśmy się odwiedzić małą Angelikę w związku z Jej pierwszymi urodzinami. Oprócz wesołej świnki otrzymała również szemrzącą biedronkę oraz zestaw pampersów (co by nie musiała załatwiać się do garnuszka na klocuszka). Angelika po prostu rozkoszna. Bardzo ciekawa świata - po chrzestnym, zdecydowanie. Zresztą widać na zdjęciu, jak Ją aparat zainteresował. Mam jeszcze kilka zdjęć robionych w trakcie jak mi go wyrywała, ale nie zamieszczam, bo wstyd trochę się przyznać, że roczne dziecko ma więcej siły ode mnie... 


Tak poza tym, to Angelika zaczyna już powoli sobie dreptać, także jak w końcu wyleczę nogę, to będziemy razem biegać maratony...

sobota, 11 czerwca 2011

Yesterday Music Day

Wczoraj, po 7 godzinach jazdy, w trakcie których min. spotkaliśmy Peję w McDonaldzie, dotarliśmy z Magdą na koncert Iron Maiden. Panowie, pomimo podeszłego wieku, zdecydowanie dają jeszcze radę, a Bruce wybiegał wczoraj na scenie co najmniej dystans maratonu...

piątek, 10 czerwca 2011

Garnuszek na klocuszek

W związku z przypadającym niedługo roczkiem Angeliki, byliśmy dziś z Magdą w Smyku. Nigdy nie przypuszczałem, że wybór pomiędzy szczeniaczkiem uczniaczkiem, krzesełkiem uczydełkiem a radosną świnką może być tak trudny. Garnuszek na klocuszek, już ze względu na samą nazwę, już na samym początku został wyeliminowany. Jakoś tak się dziwnie kojarzy...

środa, 8 czerwca 2011

Koniec końców, 20 lat minęło jak jeden dzień

Ponoć wszystko, co kiedyś miało swój początek, będzie mieć również i swój koniec. Podobnie jest ze studiami. Dziś byłem na ostatnich mych zajęciach studenckich. W dodatku, warte podkreślenia jest to, że po 20 latach (od przedszkola, przez podstawówkę, gimnazjum, liceum i teraz studia) najprawdopodobniej nadszedł kres również wspólnego przebywania z Agą w jednej klasie/grupie. Nie mam jednak nic przeciwko temu, byśmy oboje znaleźli pracę marzeń w tej samej firmie. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się, że również i po zasiłek dla bezrobotnych będziemy razem chodzić... Czego zarówno sobie, jak i Adze, życzę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Najlepszy lek na ból

Gdy wracałem z Wrześni do Poznania, w związku z bolącą nogą, postanowiłem zmienić buty. Jako że na ten moment nie mam żadnych sprawnych i obecnie używanych adidasów niebiegowych, ratowałem się jako mogłem - znalazłem stare (aczkolwiek wyglądały na porządne i niezniszczone) w szafie i założyłem na nogi. Nie spodziewałem się, że jeszcze przed dojazdem do Poznania zupełnie zapomnę o bólu, z którym byłem u lekarza - obtarłem sobie lewą stopę... Jednak to prawda, że najlepszym lekiem na ból jest... ból w innym miejscu. Poza tym gdy zobaczyłem rachunek za leki w aptece, to już zupełnie nic mnie nie bolało... no może oprócz głowy...

niedziela, 5 czerwca 2011

Nogi jak jeleń

W związku z trapiącą mnie od pewnego czasu kontuzją, byłem w piątek u prześwietlenia i u ortopedy. Nie bardzo mogę napisać, że nogi mam jak łania, bo łania to kobieta. 'Mieć nogi jak jeleń' nie brzmi już niestety tak korzystnie i średnio nadaje się na (auto)komplement...


Przy tym zdjęciu tytuł piosenki Czarno-czarnych 'chcę oglądać Twoje nogi' nabiera trochę innego znaczenia. W każdym razie, ortopeda mi tak nie zaśpiewał prosząc o płytę ze zdjęciami...

piątek, 3 czerwca 2011

Pobudka

Obudziłem się dziś wypoczęty i pełen energii. A później zadzwonił budzik i się obudziłem...

środa, 1 czerwca 2011

Dzień Dziecka

Zarówno sobie, jak i pozostałym Dzieciom odwiedzającym tego bloga, w dniu dzisiejszym chciałbym życzyć wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich, nawet tych najbardziej naiwnych i dziecinnych, marzeń!

Dzień ten stał się obecnie chyba moim ulubionym dniem roku. I to nie tylko dlatego, że dostałem dziś cukierka na ulicy...