run-log.com

wtorek, 31 sierpnia 2010

Maraton pęcherza

Rozpocząłem dziś ambitne przygotowania do jeszcze ambitniejszych planów wzięcia udziału w Poznańskim Maratonie. Przebiegłem 12 km. Przy okazji tego pomysłu, pomyślałem, że może zrzucę kilka zbędnych kilogramów, odsłaniając tym samym lekko zardzewiały już kaloryfer. Sądząc jednak po tym, że zarówno przed, jak i po bieganiu, nażarłem się jak świnia sałatki jarzynowej, chyba niestety raczej przeturlam się przez ten Maraton...

niedziela, 29 sierpnia 2010

Wybredny Maluch

Wczoraj na imprezie rodzinnej widziałem moją Chrześniaczkę. Dostałem Ją na chwilę 'do potrzymania', lecz niestety Angelika momentalnie się rozpłakała, wyciągając łapki w stronę swojej Mamy. Angelika przed tym 'incydentem' intensywnie śliniła się na mój widok, także przyznam, że zupełnie nie rozumiem kobiecych zachowań...  Poza tym stwierdzam, że posiadanie małych, owłosionych piersi (w dodatku bez mleka!), znacznie utrudnia kontakty z niemowlakami.

piątek, 27 sierpnia 2010

Pechowo - Odzieżowo

Byłem dziś umówiony ze swym Promotorem na rozmowę w sprawie pracy magisterskiej. Po drodze na pociąg, przewróciłem się na wrzesińskim dworcu - w największe błoto, rzecz jasna. Nieudolna próba oczyszczenia spodni (błoto z tyłu spodni, na wysokości tyłka (nawet tak zgrabnego), zaiste wygląda bardzo zachęcająco) w pociągowej toalecie zakończyła się niepowodzeniem. U Promotora wahałem się czy usiąść, co by nie zabrudzić krzesła, ponieważ i tak pewnie później musiał wietrzyć wszechogarniający zapach błota. Do momentu kupna nowych spodni (Oj tam! I tak planowałem to zrobić w przyszłym miesiącu...) zdążyłem bardzo dobrze zrozumieć dlaczego dzieci płaczą, gdy mają pełnego pampersa. Popołudniu, gdy szedłem po pizzę, przejeżdżające auto wjechało w kałużę opryskując tym samym moją koszulkę i nowe jeansy. Na zakończenie dnia urwał mi się guzik od koszuli. Szukając jakichkolwiek pozytywów, mogę tylko napisać, że cieszę się, że nie pojechałem, kurwa, w garniturze...

czwartek, 26 sierpnia 2010

23

O 6. rano udało mi się zakończyć przepisywanie pamiętnika Dziadka. Pamiętnik kończąc się śmiercią Babci nie nastawił mnie zbyt pozytywnie do - i tak niezbyt lubianego przeze mnie - dnia rocznicy mych narodzin. Tym bardziej dziękuję za życzenia!

"Wieczorem tworzyły się grupki i dyskutowaliśmy. Pocieszaliśmy się wzajemnie, ale tęsknota i jakiś smutek ogarniał nas coraz bardziej, bo nie mieliśmy już od kilku miesięcy żadnej wiadomości z domu, czy tam jeszcze kto żyje, czy mają co jeść, czy są zdrowi i czy kiedy jakąś wiadomość się otrzyma i to z każdym dniem się potęgowało - jakiś smutek, jakiś lęk, jakaś niepewność, co się stać mogło z najbliższymi sercu istotami."

wtorek, 24 sierpnia 2010

+

Fuga, roladki schabowe i alkohol to jedne z nielicznych zalet starzenia się.

Warszafka płonie

W sobotę razem z Magdą odwiedziliśmy Stolicę. Na jednym z targowisk spostrzegłem matrioszki. Szczerze mówiąc wyglądały identycznie jak te rosyjskie. Pewnie produkowane przez te same chińskie dzieci...

Chciałbym przy okazji zakomunikować, że mój penis odetchnął z ulgą i zaprasza na Wichrowe Wzgórze, gdzie od października wspólnie będziemy urzędować. Za trzymane kciuki serdecznie dziękujemy.



czwartek, 19 sierpnia 2010

Mieszkanie

Autor nie odpowiada za oplute i ohaftowane monitory po przeczytaniu notki.


Muszę z przykrością przyznać, że ciężko jest znaleźć mieszkanie w Poznaniu nie będąc jednocześnie niepalącą studentką. Mimo to popróbuję jeszcze trochę zanim podejmę decyzję o zmianie płci... Mój penis z pewnością mocno trzyma kciuki.

środa, 18 sierpnia 2010

Gitarrra

Kacprowi - bratu Angeliki, z okazji Jej narodzin kupiliśmy gitarę  (straszny zazdrośnik jest). Ponoć wczoraj nakrzyczał na swą matkę, że otworzyła okno - tym samym tworząc przeciąg, który mógł owej gitarze zaszkodzić. Biorąc dodatkowo pod uwagę przyszłe Kacprowe gitarowe 'treningi' (których próbkę - o zgrozo! - miałem okazję podziwiać), obawiam się, że Kuzynka chyba mnie za ten prezent szybko znienawidzi...

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Chrzciny

Na zdjęciu co prawda tego nie widać, ale oczy to ma po mnie. Angel-A tak się ucieszyła na mój widok, że pampers został zapełniony błyskawicznie. Ja również się ucieszyłem, choć okazałem to w trochę mniej emocjonalny sposób...

niedziela, 15 sierpnia 2010

Torcik

Wiem, że nie powinienem, ale byłem dziś w pubie wypić zdrowie Angeliki. Na jednym toaście się jednak nie skończyło (bo i powodów wiele) i ostatecznie wylądowaliśmy na piętrze, gdzie odbywały się symultanicznie dwie imprezy - wieczór panieński i wieczór kawalerski. Muszę przyznać, że tort w kształcie penisa (dodatkowo z oczami i zezem rozbieżnym) nie jest widokiem zbyt apetycznym...

sobota, 14 sierpnia 2010

Rumcajs

Rodzicielka zasugerowała dziś bym się przed chrzcinami ogolił, ponieważ inaczej wystraszę Angelikę. W sumie racja - pewnie jeszcze Rumcajsa nie oglądała. Nie miała więc okazji się z brodą oswoić... Choć z drugiej strony kobiety (nawet tak niewielkich gabarytów) lubią ponoć nie tylko brąz, ale i rozbójników także?

piątek, 13 sierpnia 2010

Pechowo

Chciałbym wszystkim przypomnieć, że dziś Piątek 13-go. Uważajcie na siebie!
Warto również zwrócić uwagę na przebiegające drogę koty. Należy jednak pamiętać, że pozostałym też nie można ufać...

czwartek, 12 sierpnia 2010

Mała Angel-a

W niedzielę zostanę Ojcem Chrzestnym małej Angeliki. Kuzynka w pierwszej fazie rozmowy powiedziała, że będę świetnym ojcem, po czym spytała czy to moje pierwsze dziecko. Zwątpiłem...

wtorek, 10 sierpnia 2010

Pociąg do Mai

W niedzielę pod Kaponierą użądliła mnie pszczoła. A raczej to ja użądliłem się pszczołą, ponieważ poczuwszy coś na szyi, nie zastanawiając się długo, pacnąłem z całej siły (a siły mam przecież dużo)... Na szczęście dobrym lekarstwem okazała się butelka Coca-Coli, która to posłużyła do zmniejszenia opuchlizny. Choć z pewnością czule przytulając butelkę do szyi musiałem wyglądać na nietypowy przykład parafilii...

Polska jest jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym krajem, w którym można jednocześnie spóźnić się na pociąg osobowy 36 po, a zdążyć na pospieszny 28 po.

sobota, 7 sierpnia 2010

Romantyczna Rodzina

'Miałem możność przez całą drogę obserwować Jej sylwetkę.' - Dziadek o pierwszym spotkaniu z Babcią. Pamiętnik Dziadka mogę śmiało umieścić obok dzieł innych przedstawicieli Polskiego Romantyzmu.

Kanapa i mokre piwo

Dziś dostarczono do mojego pokoju nową kanapę. W ramach promocji, przy okazji wnoszenia masakrując lampę w przedpokoju. Trochę szkoda, przez te (prawie) dwa tygodnie zdążyłem już się przyzwyczaić do spania na karimacie. Prawie jak na pielgrzymce, tyle, że bez spania w namiocie, chodzenia, religijnych podtekstów, porannego wstawania i wspólnych kąpieli...

Poszedłem dziś wypić piwko (no ok, może dwa...) do ogródku piwnego na rynku. Biorąc pod uwagę późniejszą godzinną nawałnicę, nie był to najtrafniejszy wybór miejscówki. Deszcz zdawał się wręcz przelatywać (przepływać?) przez parasole... Czyżby tunelowanie kwantowe w skali makro?

czwartek, 5 sierpnia 2010

Lech i pamiętnik dziadka

Niestety, lokomotywa została na stacji...

Od wczoraj przepisuję na komputer pamiętnik Dziadka. Jest rok 1925, Dziadek idzie do wojska i nie miał okazji poznać Babci. Jeszcze pewnie ulubiony wnuk (ja) nie był uwzględniony nawet w długoterminowych planach...

wtorek, 3 sierpnia 2010

Wpadka

Wysłałem dziś Dużego Lotka na chybił trafił. W kolekturze akurat skończyła się taśma, także pan powiedział, że jak z nowej rolki to na pewno będzie wygrana. Niestety szóstka mi nie wpadła. Ale za to wpadła moja kuzynka, wyczerpując widocznie rodzinny zapas szczęścia. W drodze pewnie mały Michałek. Bo to ładne imię jest.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Droga długa jest

Dziś jest chyba Światowy Dzień Pytania o Drogę. Najpierw zatrzymała się koło mnie ciężarówka dostawcza Biedronki z zapytaniem gdzie jest jeden ze sklepów tej sieci (śledziłem wzrokiem - źle pojechał). Następny kierowca (ciężarówki) chciał dojechać na ulicę Kościuszki we Wrześni. Chyba niezbyt dobrze wytłumaczyłem, bo po chwili spytał się czy nie idę aby w tamtym kierunku. Ja rozumiem, że miałem na sobie ściśle opinające moje zgrabne pośladki krótkie spodenki, ale bez przesady - na tirówkę chyba nie wyglądam!

Mazury

Przejeżdżałem dziś przez Mazury. Przereklamowane są strasznie. Lasy i rzeczywiście są, ale jezior to tam żadnych nie widziałem... O bobrach tym bardziej nie wspominając. Ale za to bylem w Bronisławie (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Choć trochę zrekompensowało mi to brak bobra.

Baterie naładowane.