run-log.com

czwartek, 2 grudnia 2010

(Niespodziewany) Atak zimy

Uczucie gdy wraca się z zimna do ciepłego mieszkania jest bardzo przyjemne, nie przeczę. Widok płatków śniegu delikatnie tańczących wśród miejskich latarni - piękne, nie przeczę. Ale czekać (zwłaszcza będąc przeziębionym) 30 minut na autobus przy -11 *C, tylko i wyłącznie po to by ostatecznie odjechać tramwajem (również 10 minut po czasie, rzecz jasna) z kibicami, a następnie poczuć się niczym zdobywca bieguna, to już chyba naprawdę lekka przesada... Przynajmniej trochę odreagowałem, przeklinając co piąty płatek w oku, czyli nie przymierzając co drugi metr...

1 Zainteresowanych:

Anonimowy pisze...

Chyba Cię rozumiem. Wczoraj wstałam po szóstej i szukałam poradni lekarskiej na sąsiednim osiedlu. Trochę się zgubiłam, ale w końcu znalazłam poradnię. Niestety powiedzieli mi, że mnie nie przyjmą. Wracając, znowu się zgubiłam, doszłam do bloku, który był ogrodzony płotem?! Musiałam iść naokoło. To wszystko przez moją czapkę z daszkiem i wielki kaptur, który zasłaniał mi oczy, a przez to nie widziałam drogi:P Jakoś doczłapałam się na przystanek tramwajowy i pojechałam na Słowiańską. Na szczęście tam od razu mnie przyjęli, a lekarz był bardzo sympatyczny. Mimo to źle wspominam ten półgodzinny poranny spacer:/ Wracaj do zdrowia;) Sylwester