Oczywiście poprzedni wpis był (stresującym z założenia, przyznaję) prima aprilisowym żartem. Ale to, że przebiegłem dziś półmaraton już żartem nie jest. Choć po dobiegnięciu do mety szczerze mówiąc (pomimo bardzo satysfakcjonującego czasu), czułem lekki niedosyt związany z tym, że tym razem nie udało mi się wyprzedzić Ryszarda Grobelnego... Gdy stałem jednak już w kolejce po wodę, usłyszałem spikera mówiącego, że Rysiu właśnie wbiega na metę. Okazuje się więc, że (tak szybko biegłem, że...) po prostu go nie zauważyłem. Postanowiłem w związku z tym, że następnym razem pobiegnę wolniej, by rozkoszować się dłużej tą chwilą...
1 Zainteresowanych:
And the winner is.. !!
A satysfakcjonujący czas to.. !?
W sumie znajdę sobie w necie..
Prześlij komentarz